W związku z Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi w internecie pojawiło się wiele zdjęć i komentarzy autorstwa osób, które po raz pierwszy zetknęły się z ta częścią świata. Jednym z głównych zaskoczeń była kwestia nieco wstydliwa, a mianowicie obrazki pokazujące dziwne zasady związane z funkcjonowaniem toalet. Świat się zdziwił, świat się pośmiał... a ja przypomniałam sobie, jakim szokiem było dla mnie na początku przyzwyczajenie się do korzystania z gruzińskich urządzeń sanitarnych, które najwyraźniej mają wiele wspólnego z tymi olimpijskimi.
Pierwsza i zasadnicza sprawa, do tej pory budząca moje opory, to kwestia korzystania z papieru toaletowego. Z jakiegoś nie do końca zrozumiałego dla mnie powodu zużytego papieru nie powinno się bowiem wrzucać do toalety, a do kosza stojącego obok. Kosz jest z reguły bez pokrywy, więc widok jest delikatnie mówiąc niesympatyczny. Zastanawiałam się, czy może źródłem problemu są jakieś stare zapychające się rury, ale chyba jednak nie o to chodzi, bo nawet w miejscach nowo budowanych można natknąć się na informację o zakazie wrzucania papieru toaletowego do ubikacji. (Dla dociekliwych: nie raz odruchowo wrzuciłam papier do toalety, spłukałam, nic się nie zapchało ani nie wybuchło, więc kwestia ta nadal pozostaje dla mnie tajemnicą).
Instrukcja na lotnisku w Tbilisi... |
... a tak to wygląda w praktyce |
ruga sprawa to powszechność budowania toalet w stylu "tureckim", czli po prostu nieco bardziej wyrafinowanej dziury w podłodze. I znowu nie mam pojęcia skąd się to bierze, bo raczej nie z kwestii kulturowych- do tej pory przekonana byłam, że takie toalety typowe są raczej dla krajów muzułmańskich. O ile jeszcze w starych budynkach taki wynalazek rozumiem, o tyle w nowych wypasionych knajpach jakoś to dziwnie wygląda. No ale ok, co kraj to obyczaj.
Toaleta w całkiem wydawałoby się przyzwoitej restauracji w Kutaisi |
Na koniec jeszcze krótkie nawiązanie do "toalet zespołowych" z których śmiali się dziennikarze w Soczi. Hm, cóż zatem powiedzieć o takiej zbiorczej DAMSKIEJ toalecie w szkole w Zugdidi?
To się nazywa brak tajemnic! |