sobota, 25 lutego 2012

Pora gdzieś zamieszkać

Dotarłam do miejsca mojego docelowego pobytu w Gruzji, Zugdidi, dumnie zwanego miastem, heh.....  przyszła zatem pora gdzieś zamieszkać. Znalezienie możliwości wynajęcia czegoś to żaden problem, „schody” zaczynają się dopiero, gdy chce się mieć choć minimum komfortu. I pisząc „minimum” nie mam na myśli łazienki w kafelkach czy wypasionej kuchni. Mówię o rzeczach dla nas podstawowych- ogrzewaniu i ciepłej wodzie. Cały problem polega na tym, jak buduje się tu domy. Otóż domy mają najczęściej piętro i parter, rodzina mieszka na parterze a góra jest do wynajęcia. W domach nie montuje się ogrzewania (!), najczęściej jest tylko piec w kuchni plus jakieś skromne żelazne grzejniczki na prąd, ogrzewanie gazowe jest ogromną rzadkością i nawet wtedy grzejniki są mikroskopijne. Za to pokoje są ogromne i bardzo wysokie, nierzadko ponad 3 metry, a ściany cieniutkie, często drewniane, a przy tym między framugę a ścianę najczęściej można włożyć dłoń. Typowy tutejszy dom wygląda mniej więcej tak:
O tej porze roku wszędzie jest więc lodowato zimno, a z kolei latem przy temperaturach dochodzących do 40 stopni i wysokiej wilgotności powietrza jest dokładnie odwrotny problem, człowiek się gotuje, no chyba że jest w niewielkiej grupie szczęśliwców posiadających klimatyzator- o ile tenże działa. Nierzadkim zjawiskiem są też karaluchy. Woda przechowywana jest w wielkich zbiornikach na dachach lub obok domu, co jakiś czas trzeba pamiętać dopompować zbiornik bo jak nie to można zostać bez wody na dłuższy czas (spadki mocy w sieci są normalne, np. z reguły można używać albo klimatyzatora albo podgrzewacza do wody, nigdy razem). Rury od wody i gazu są cienkie i idą na zewnątrz, więc jak jest zimno, to bywa, że wszystko na jakiś czas zamarza. Dzięki rurom ulice nabierają też nad wyraz interesującego klimatu...
Z moich ogólnych obserwacji wynika ponadto, że pod względem budowania Gruzja jest szalenie demokratycznym krajem, każdy ma prawo zrobić ze swoim mieszkaniem, co mu się żywnie podoba. Oto mój ulubiony przykład bloku, w którym uzewnętrznił się gust każdego z lokatorów z osobna:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz