niedziela, 17 czerwca 2012

Parasol noś i przy pogodzie


Mijają kolejne tygodnie mojego pobytu w Gruzji i nagle zupełnie innego wyrazu nabrało polskie powiedzenie "Parasol noś i przy pogodzie". Ulice bowiem zaroiły się od parasoli, choć deszczu mamy tu jak na lekarstwo. Przyczyna jest prosta- rozpoczął się już czas szalonych temperatur, który podobno potrwa do końca sierpnia. Słońce jest bezlitosne, pali bardzo ostro i wystarczy kilkadziesiąt minut żeby poczuć bolesne pieczenie na skórze- oczywiście, gdy się je czuje jest już za późno. Dwa dni temu z niedowierzaniem patrzyłam na termometr, który pokazywał 40 stopni (podobno w słońcu było 48, ale nie mam na to dowodu). Miejscowe kobiety używają zatem parasoli aby osłonić się przed tymi palącymi promieniami. Co ciekawe, wiele z nich nie rezygnuje z tradycyjnego czarnego stroju....



Właściwie dla mnie to nie sama temperatura jest tutaj tak wielkim problemem, ale przede wszystkim jej zestawienie z dużą wilgotnością powietrza. Człowiek czuje się cały czas jak w zaparowanym pomieszczeniu, wilgoć oblepia ciało i tworzy nieprzyjemną warstewkę na skórze. Nie trzeba dodawać, że normalne funkcjonowanie i praca w takich warunkach są mocno utrudnione, bo jest się non stop sennym i ciężko się skoncentrować na czymkolwiek innym niż marzeniach o wielkim zimnym basenie..... 

Testuję więc rozmaite sposoby na przetrwanie i stwierdzić mogę, iż najskuteczniejsze okazały się zakup wiatraka, który przynajmniej trochę miesza powietrze oraz regularne gorące prysznice. Tak, tak- własnie gorące, a nie zimne! Poradził mi to jeden z tutejszych znajomych i postanowiłam uwierzyć mu na słowo, bo w końcu jako "locals" wie, co mówi. I faktycznie, po zimnym prysznicu tuż po wyjściu z łazienki skóra momentalnie od nowa oblewała się potem, a ulga była właściwie żadna. Za to po gorącym prysznicu w momencie wyjścia z łazienki odczuwa się wręcz miły powiew chłodu, a efekt odświeżenia trwa dużo dłużej. Dodatkiem do powyższych sposobów są zimne i gorące napoje stosowane w ilości hurtowej (w szczególności herbata z cytryną) oraz mocno schłodzone świeże ogórki i pomidory prosto z lodóweczki- odkryłam, że cuuuudnie zaspokajają pragnienie (i głód w sumie też, bo sama myśl o gotowaniu mnie odrzuca). Za to jakoś nie mogę zdecydować się na metodę chłodzenia preferowaną przez tutejsze dzieciaki, czyli korzystanie z uroków fontanny ;-)



W takie upały cierpią oczywiście nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Te jednak znalazły swoje sposoby na ochłodzenie- bawoły siedzą w bajorkach, świnie taplają się w błocie i chodzą okryte jego szczelną skorupą, a krowy szukają chłodnych miejsc w rowach. I prawdę mówiąc takim bawołom to chwilami naprawdę zazdroszczę.....


3 komentarze:

  1. No widzisz, a w Tbilisi kobieta z parasolem to raczej nieczęsty widok. Ale Samegrelo to bardziej upalna część Gruzji. Z pod Zugdidi pochodzi moja teściowa, w ubiegłym roku podczas największych upałów w tym regionie ucierpiała plantacja cytrusów u jej krewnych, co zdarza się bardzo rzadko. Podobno było ponad 45 stopni. Tak że przygotuj największy parasol :)
    W Tbilisi największym kataklizmem pogodowym dla mnie jest silny wiatr. Potrafi wiać tydzień bez przerwy, unosząc w powietrzu kurz, brud i piasek, co, zważając na wątpliwą czystość tego miasta, jest bardzo uciążliwe. Wracając z ulicy do domu, mam wrażenie że tarzałam się w błocie, a parapety w naszym domku parterowym robią się brudne w 2 godziny od posprzątania

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, też zauważyłam, że w Tbilisi klimat jest inny, bardziej suchy. Na szczęście (jeszcze) tego paskudnego wiatru nie doświadczyłam, ale domyślam się, jaki jest nieprzyjemny.
    W Tbilisi w ogóle jest inny świat.... mam świadomość, że trafiłam do bardzo specyficznego regionu Gruzji i że przez to moja perspektywa jest nieco inna....

    OdpowiedzUsuń
  3. Im bardziej na wschód klimat jest bardziej suchy. Ponoć niezły skwar bywa w Kachetii. Zresztą tam jest najmniejsza ilość opadów. w Zugdidi bywa ciężko, ale czasem można liczyć na ulewę.Ja generalnie wchodzę w ciuchach pod prysznic i siedzę w nich póki nie wyschną :).

    OdpowiedzUsuń