To samo dzieje się wewnątrz mieszkań, najczęściej
instalacje elektryczne są tak położone, że ciężko coś z nich zrozumieć, ponadto
tubylcy mają nad wyraz niefrasobliwy stosunek do tego problemu. Kontakt robi
nagrzewa się do tego stopnia, że topi się plastikowa obudowa? – oj wielka
rzecz, wystarczy rzadziej używać. Gdzieś cieknie woda i zalewa instalację powodując
spięcia?- no przecież wyschnie. Trzeba coś podłączyć i pociągnąć kabelek?-
jasne, niech sobie wisi na zewnątrz niczym nie przymocowany. Nie wiadomo, który przewód nie działa?- to pociągnijmy jeszcze jeden, szkoda wysiłku na szukanie awarii. A ponieważ prąd w
Gruzji jest drogi, więc pomysłowi tubylcy szczególnie na wsiach nagminnie
podłączają się bezpośrednio do głównej linii przy pomocy samodzielnie
skonstruowanych przewodów.
niedziela, 10 lutego 2013
Senny koszmar elektryka
Kilka lat temu miałam okazję często bywać w Kosowie i
myślałam, że po widoku tamtejszych słupów elektrycznych mało co mnie już
zdziwi, ale Gruzja znowu dała radę ;-) Wszelkiego rodzaju kable i przewody
związane z elektrycznością żyją tutaj własnym życiem i sprawiają naprawdę
kosmiczne wrażenie. Oczywiście nie jest tak wszędzie, ale generalnie im dalej
od centrum, tym weselej.
Wszelkiego rodzaju naprawy związane z elektrycznością i przewodami to też sport dla ludzi o mocnych nerwach. Nie dalej jak przedwczoraj widziałam faceta skaczącego sobie radośnie po balkonach od zewnętrznej strony, bo przeciągnąć trzeba było kilkadziesiąt metrów kabla, często też spotkać można panów wykonujących tajemnicze działania na słupach przy skrzynkach z przewodami bez jakichkolwiek zabezpieczeń- ot, taka gruzińska ruletka ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz