Dawno nie pisałam o gruzińskich monastyrach i kościołach. Pewnie dlatego, że w którymś momencie poczułam nimi przesyt- choć są piękne, to jednak większość z nich wygląda bardzo podobnie. Ale dzisiaj przyszedł czas na powrót do tematu- zapraszam Was do malowniczo położonego kościoła Sioni Ateni.
Do Sioni Ateni (gruz. ატენის სიონი) trafiliśmy trochę przypadkiem, wracając z kamiennego miasta Upliscyche do Gori (więcej o tych miejscach znajdziecie TUTAJ).
Malutki drogowskaz zachęcił nas do skrętu z głównej drogi, a po przedarciu się przez kilka kilometrów typowej gruzińskiej wioski Ateni trafiliśmy na schowany między wzniesieniami kościół z piaskowca. Oczywiście, zgodnie z naszym "zezowatym szczęściem" świątynia była częściowo obstawiona rusztowaniami i widać było, że trwają przy niej (lekko niemrawe) prace konserwatorskie. Nie zniechęciło nas to jednak przed przyjrzeniem się jej trochę bliżej.
Piękne krajobrazy doliny rzeki Tana |
Wioska Ateni przycupnięta na zboczu |
Wioska z bliska |
W sezonie pewnie jest tu wielki zielony tunel, niestety nas zagnało do Ateni w marcu... |
Przykościelna "dzwonnica" w wersji oszczędnościowej |
Świątynia jest naprawdę pięknie wkomponowana w krajobraz |
Atmosfera pełna dostojeństwa i mrocznej tajemnicy |
Już na pierwszy rzut oka widać, że Sioni Ateni ma za sobą wiele wieków. I faktycznie, okazało się, że pochodzi z początków VII wieku. (Offtopic: Wyobraźcie sobie- siódme stulecie nowej ery, na terenach naszych słowiańskich pra-pra-przodków nie ma nawet jeszcze chrześcijaństwa, a tymczasem pra-Gruzini stawiają murowane kościoły o tak skomplikowanych kształtach! Ech, gdyby taki budyneczek stał sobie gdzieś w Europie, byłby czczony jako skarb kultury- a w Gruzji monastyry z podobną historią znaleźć można w co większych osadach i z reguły pies z kulawą nogą się nim nie interesuje.) Nazwa "Sioni" jest nawiązaniem do biblijnej góry/twierdzy/miasta Syjon w Jerozolimie, które być miało kamieniem węgielnym i duchowym królestwem dla wszystkich wierzących. Stąd też dekoracje wewnątrz i na murach kościoła, nawiązujące w dużej części do różnych postaci aniołów. Na ścianach znajdują się także napisy we wczesnej wersji alfabetu gruzińskiego- nuskhuri. Mało tego, można tutaj znaleźć także najstarsze znane napisy w alfabecie mkhedruli- tym, który używany jest aż do dzisiaj. Niestety, w związku ze wspomnianymi wcześniej pracami konserwatorskimi, nie mogliśmy porządnie przyjrzeć się malunkom wewnątrz kościoła, a mrok skutecznie uniemożliwił wykonanie dobrej jakości zdjęć.
Jeden z XI-wiecznych ściennych malunków: "Sen Józefa" (źródło: internet) |
Kolejne anioły, tym razem na zewnątrz |
Ornament nad wejściem- wyrzeźbione w piaskowcu jelenie |
I więcej zwierzyny (chyba nawet z polującym na nią jeźdźcem po lewej?) |
Tutaj jak sądzę mamy królów, świętych lub kapłanów |
Skrzydlaty lew? Smok? Cokolwiek to jest, ma jakieś 1200 lat |
Zainteresowanym mogę jeszcze polecić filmik o Sioni Ateni- niestety po gruzińsku, ale za to z pięknymi ujęciami okolicy.
Kapuściński pisał o gruzińskich kościołach, że można w nich poczuć, jak się zaczęło chrześcijaństwo, nagle cofnąć się tysiąc lat. Że komunizm im tak jakby wyzerował wiarę do poziomu, od którego zaczynali. Wejście do monastyru w latach 90, tuż po odzyskaniu przez Gruzję niepodległości, opisywał jako wręcz mistyczne przeżycie.
OdpowiedzUsuńTak, faktycznie człowiek cofa się o tysiąc lat. W tych wnętrzach nie ma plastikowych banerów, kiczowatych obrazków, natłoku gadżetów. Są ściany, malowidła, ikonostas, świece. Robią wrażenie.
Usuń