Czy wiecie, że 26 września obchodzony jest Europejski Dzień Języków?
Z tej okazji my- autorzy zrzeszeni w grupie Blogi Językowe i Kulturowe- postanowiliśmy zorganizować trzecią już edycję Miesiąca Języków. Przez cały wrzesień codziennie będziecie mogli odkrywać nowe wpisy poświęcone wybranemu krajowi lub językowi i jego związkom z Polską.
Serdecznie zapraszamy!
Popularność Gruzji wśród naszych rodaków nie maleje. Kilka lat temu przekonana byłam, że to chwilowa moda, która szybko przeminie, ale jak się okazuje, byłam w dużym błędzie. Wystarczy zajrzeć na grupy i fora poświęcone Gruzji, aby zorientować się, że dziesiątki Polaków właśnie planują wycieczkę lub opowiadają o swoich świeżych wrażeniach z Kraju Kartlów. O ile jeszcze kilka lat temu spotkanie w Gruzji Polaków było sporadycznym zdarzeniem, tak dzisiaj język polski usłyszeć można we wszystkich turystycznych miejscowościach.
Skąd tak ogromna popularność tego do niedawna obcego nam kraju? Można przyjąć różne wyjaśnienia tego faktu. Moim zdaniem chodzi w dużej mierze o to, że Polacy dobrze czują się w Gruzji, bo pomimo wielu pozornych różnic kraj ten mocno przypomina nam Polskę. Nie wierzycie? Popatrzcie:
- swobodna natura -
Zobaczcie, jak szybko dostosowujemy się do szalonego ruchu drogowego, braku sztywno uregulowanych zasad i ogólnego chaosu panującego w Gruzji! Mało tego, bawi nas on i fascynuje, a nie przeraża. Moi niemieccy, austriaccy, fińscy czy szwedzcy znajomi nawet po kilku miesiącach pobytu w Gruzji nadal nie byli w stanie pojąć, dlaczego nic nie dzieje się o czasie, a przepisy działają głównie teoretycznie- bali się tego kraju i frustrowali. A my, Polacy? Wychodzi z nas ułańska fantazja i spontaniczna kreatywność. I dlatego w Gruzji nam się podoba!
- zamiłowanie do alkoholu -
Dla Polaków, legendarnych konsumentów trunków alkoholowych, Gruzja to raj na ziemi. Wino dostępne jest wszędzie, jest go dużo, ma wiele odcieni i każdy znajdzie coś dla siebie. Mało tego, wino czy produkowana domowym sposobem czacza potrafią być śmiesznie wręcz tanie. A picie tu alkoholu do posiłku to narodowa tradycja (nie jak w takiej na przykład Turcji, gdzie w większości knajp nie uświadczy się nawet piwa), czyli znowu- Gruzja to kraj dla nas!
- towarzyskość -
W Gruzji bardzo szybko nawiązuje się kontakty- miejscowi są z reguły rozmowni, ciekawscy (żeby nie powiedzieć wścibscy), otwarci, skorzy do przytulania nawet nie swoich dzieci i ogólnie życia stadnego. Trochę to przypomina polską rzeczywistość z wiosek i miasteczek (a także co niektórych zakładów pracy), gdzie każdy wie o każdym wszystko, a dostojne matrony obserwują całość z poduszek wyłożonych na okna.
- ceny -
Gruzińskie ceny są bardzo podobne do polskich, a nawet w wielu wypadkach niższe. Zakwaterowanie w gruzińskim hostelu z reguły nie wyjdzie nam drożej niż w Polsce, istnieje także wiele opcji taniego wyżywienia i transportu. A ponieważ kraj jest stosunkowo mały, ma się (złudne) poczucie, że tanim kosztem zobaczyło się wszystko. Lubimy ten stan!
- religijność -
Tak samo jak Polacy, Gruzini są narodem bardzo religijnym (choć tak samo jak u nas, w dużej mierze jest to religijność na pokaz). Główne gruzińskie zabytki to obiekty sakralne, pochodzące ze zbliżonego kręgu kulturowego- niby inne, a jednak w pewnym sensie znajome. Jednym słowem jest swojsko także w tym aspekcie.
- przyroda -
W tej kwestii Gruzja po raz kolejny przypomina Polskę. Przecież Kaukaz to takie wyższe Tatry a Morze Czarne to taki cieplejszy Bałtyk. Trochę to wszystko podlane egzotyką, obsadzone palmami zamiast brzóz, mające może inną skalę, ale jednak nie takie zupełnie obce.
- wspólny wróg -
Głównym historycznym wrogiem Gruzji jest Rosja. Podobno naszym, polskim, także. Jak miło jest wspólnie ponarzekać i porywalizować o tytuł najbardziej poszkodowanego przez historię narodu!
- zasada sprzężenia zwrotnego -
Gruzini nas, Polaków, z definicji lubią, a zatem my lubimy Gruzinów- proste, prawda?Powyższa lista na pewno nie jest ostateczną wyliczanką, ale moim zdaniem to właśnie zbiór wyżej wymienionych czynników sprawia, że w Gruzji czujemy się bardzo swobodnie. Macie inne zdanie? Chętnie podyskutuję w komentarzach.
Zachód słońca, a w tle... no właśnie- Bałtyk czy Morze Czarne? |
Zainteresował Was nasz projekt? Zajrzyjcie także do wpisów innych blogerów!
Wczoraj Jakub z bloga italia-nel-cuore pisał o języku włoskim TUTAJ,
a Radek z bloga Orientus o językach słowiańskich TUTAJ;
dzisiaj ja opowiadam Wam o Gruzji, a Kasia z bloga Enjoy English o języku angielskim TUTAJ, natomiast jutro Ula z bloga Français mon amour zajmie się językiem francuskim TUTAJ.
Linki do wszystkich wpisów znajdziecie na wspólnym blogu TUTAJ.
Tegorocznej akcji patronuje portal dla miłośników języków obcych bab.la.
Ułan dżygit - dwa bratanki ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis!
Hahaha, świetne hasło, że też nie dałam go w tytule !!!!
Usuńswobodna natura- ten akapit najbardziej przypadł mi do gustu :) "Dlaczego nic nie dzieje się o czasie"- dobrze wiedzieć, że nie tylko Polska tak ma :)
OdpowiedzUsuń