Wygląda na to, że stąd to już wszędzie blisko |
Już sama nazwa miejscowości pochodząca od połączenia słów „achali” (nowy) i „ciche” (twierdza, zamek) pokazuje, jakiego rodzaju atrakcji można się tu spodziewać. I rzeczywiście, twierdza jest. Góruje nad miastem i sprawia wrażenie wręcz monstrualnej, a jeśli ogląda się ją po zmroku, dodatkowo olśniewa przepięknym podświetleniem.
To tylko fragment ogromnego kompleksu na wzgórzu Rabati |
Jeszcze kilka lat temu zabytek jako taki składał się głównie z pochodzących z XII wieku malowniczych ruin położonych na wzgórzu Rabati. Jednak przygotowując się do kolejnych wyborów i promując wizję Gruzji jako imperium turystycznego, w maju 2011r. ówczesny prezydent zarządził odbudowę zamku i całego kompleksu wokół niego położonego. Otwarcie nastąpiło z wielka pompą 16 sierpnia 2012r., a główną atrakcją wieczoru był koncert Charlesa Aznavour'a, którego ojciec urodził się właśnie w Achalciche. (O rozmachu ceremonii otwarcia niech zaświadczy fakt, iż na koncert wydano ponad 820tys dolarów, z czego ponad 477tys. otrzymał Aznavour)
Koncert podczas otwarcia twierdzy Rabati, 16.08.2012 (zdjęcie pochodzi ze strony georgiaabout.com) |
Prezydent Saakashvili, Charles Aznavour i Pierwsza Dama podczas otwarcia twierdzy (zdjęcie pochodzi ze strony georgiaabout.com) |
Ekskluzywny hotel "Rabati" |
Dolny zamek |
Górny zamek, po prawej meczet |
Widok z wieży górnego zamku |
Fontanna na górnym zamku |
Niestety, czar pryska, gdy człowiek zaczyna przyglądać się z bliska temu, w jaki sposób wybudowane zostały poszczególne konstrukcje. Ewidentnie architekt poszedł w ilość a nie w jakość, stawiając na tanie materiały i możliwość szybkiej budowy. Prawie wszystko wykonane jest z betonu, a o detale zadbano tylko od reprezentacyjnej strony budynków. Część chodników, mostków i krużganków to atrapy prowadzące donikąd, a co gorsza, wiele elementów już teraz odpada, kruszy się i niszczy. Absurdalne pomieszanie stylów dodatkowo potęguje wrażenie chaosu i budowlanego niechlujstwa. I wychodzi na to, że dumny projekt jest tak naprawę pułapką na turystów, a coś co z daleka imponowało, z bliska okazuje się jedynie wydmuszką.
Spacer po murach kończy się zupełnie znienacka |
Ta droga też wiedzie donikąd |
W wielu miejscach zaprawa już jest pokruszona a kamienie zupełnie luźne |
Te ciężkie metalowe (i już zardzewiałe) schody trzymają się tylko na cienkich linkach.... |
.... a linki u góry umocowane są tak |
Ozdobne motywy... z krzywo przyciętej mielonki przymocowanej na chybił trafił wkrętami |
Na budynkach widać już plamy tam, gdzie odpadł tynk |
Według zapowiedzi prezydenta Saakashvilego twierdza Rabati miała stać się jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych Gruzji. Rodzynkiem na torcie miała być aleja markowych "zachodnich" sklepów w uliczkach prowadzących do twierdzy (Puma, Zara, Mexx, Pierre Cardin, United Colours of Benetton itd.). Niewątpliwie odbudowa zabytku na taką skalę to projekt unikalny i godny podziwu, ale.... No właśnie, chyba nikt nie zastanowił się, czego w Gruzji szuka przeciętny turysta. Brutalna prawda jest taka, że turysta "Zachód" ma u siebie, a tutaj szuka Gruzji, tej dzikiej, starej, klimatycznej. Wyrób gruzjopodobny przypominający Disneyland tylko rozczarowuje. Na odbudowę fortecy wydano 34 miliony lari i nawet myśleć ciężko, ile prawdziwych zabytków można by za te pieniądze uratować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz