poniedziałek, 2 lipca 2012

Ekologia po gruzińsku

Przez ostatnie kilka dni w "moim" regionie Gruzji non stop leje deszcz. I nie jest to taki byle deszczyk, ale porządna ulewa i intensywne burze. Plus sytuacji jest jeden- ochłodziło się do bardzo przyjemnych 23 stopni. Minusów sytuacji jest za to sporo- od podtopień domów i dróg zaczynając, po rwące i wezbrane rzeki, zanieczyszczone studnie i trudności w pokonywaniu części chodników. W związku z deszczem ujawniły się też w całej swojej okazałości luki w gruzińskiej koncepcji obchodzenia się ze śmieciami. Lokalna ludność pozbywa się bowiem odpadów na dwa główne sposoby- albo paląc je w przydomowych ogródkach, albo wrzucając je do rzeki. W tej chwili wzburzona woda porywa wszystko, co jest w jej zasięgu i z ogromnym impetem wypluwa to do morza. Rzeka wygląda okropnie, na jej powierzchni kłębią się stosy plastikowych butelek, opakowań i nie wiadomo czego jeszcze. A gdy się stanie na brzegu morza, od razu widać miejsca w którym jego błękitne wody mieszają się z brunatnym strumieniem płynącym od gór.





Najgorsze w tym wszystkim jest to, że cały ten ładunek morze unosi ze sobą, a prędzej czy później wyrzuci na plażę i zostawi na brzegu. A to już nie jest zabawne, bo przepiękne z założenia plaże wyglądają koszmarnie i znaleźć można na nich wszystko- części ubrania, plastikowe odpady, szkło i rozmaite bliżej niezidentyfikowane przedmioty. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że miałabym na taką plażę wybrać się np. z kilkuletnim dzieckiem..... 


Najdziwniejsze jest dla mnie jednak to, że najwyraźniej miejscowym to nie przeszkadza. Rodzinka siedząca na plaży pośrodku stosu śmieci to zupełnie normalny widok. Niestety zupełnie normalnym widokiem jest też ktoś idący po ulicy i wyrzucający pod nogi butelkę po napoju lub jakieś inne opakowanie. Teraz bujna zieleń przesłania stosy śmieci walające się wszędzie na poboczach, ale zimą widok jest naprawdę przygnębiający. Mam nadzieję, że te przyzwyczajenia rodem z poprzedniego ustroju- gdzie wszystko pakowano w gazetę, więc jak się ją wyrzuciło w krzaki to i tak po pierwszym deszczu się rozpuściła nie czyniąc żadnej szkody- powoli będą odchodzić w zapomnienie, bo największym atutem Gruzji jest naprawdę przepiękna natura i szkoda by było to zmarnować.




2 komentarze:

  1. Ja nie nt...
    Toja - dziś jest 3 niedziela miesiąca - ...ekhem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu:
    " ...bo największym atutem Gruzji jest naprawdę przepiękna natura i szkoda by było to zmarnować."

    a tu:
    "Wielka niespodzianka- kamienne Upliscyche
    Tak zupełnie z ręką na sercu przyznać muszę, że jak do tej pory niewiele jest miejsc w Gruzji, które by mnie zachwyciły."

    Trochę szkoda bo wybieram się do Gruzji i myślałem, że będę piał z zachwytu z powodu odmienności naszych krajów. A może po prostu na co innego zwracamy uwagę?

    OdpowiedzUsuń