wtorek, 22 listopada 2016

Muzeum ku czci wodza


Niedawno ktoś zapytał mnie, jak wygląda stosunek Gruzinów do Stalina. Odpowiedziałam mniej więcej to, co napisałam w swoim pierwszym poście na ten temat (TUTAJ), ale chyba nie do końca mi uwierzył. Rzeczywiście, nam bardzo trudno jest zrozumieć, że w dzisiejszych czasach mogą nadal istnieć ulice czy pomniki nazwane imieniem Stalina, że można o nim mówić inaczej niż w kontekście terroru i zbrodni. A jednak można. I na dowód tego chcę zaprosić Was dzisiaj na nieco surrealistyczną wycieczkę po Państwowym Muzeum Józefa Stalina w Gori.

Budynek Państwowego Muzeum Józefa Stalina

wtorek, 8 listopada 2016

Gruzińska filmoteka 3 - komedie z dawnych lat

Dzisiejszy wpis powstał w ramach "Projektu jesiennego" Klubu Polki na Obczyźnie, o którym więcej poczytać możecie TUTAJ. Przez cały listopad pokazujemy filmy z różnych stron świata. Zapraszam zatem do gruzińskiej filmoteki!


Gruzińska sztuka filmowa jest bardzo mało znana poza granicami Gruzji, a jeśli już, to kojarzy się przede wszystkim z filmami ambitnymi, zawierającymi drugie dno i głębokie przesłanie. Motywem przewodnim współcześnie kręconych filmów gruzińskich jest bardzo często wojna albo dorastanie w zmieniającej się rzeczywistości -tak jak w przypadku filmu "Dorastanie" o którym pisałam TUTAJ, "In Bloom", "Mandarynki" i "Pięć dni wojny", o których mowa była TUTAJ. Dziś jednak chciałabym dać sobie spokój z martyrologią, zejść na zupełnie inny poziom kinematografii i pokazać kilka gruzińskich komedii w stylu retro. Kręcone w latach 70-tych i 80-tych (czyli jeszcze w czasach ZSRR) przepięknie pokazują Gruzję tamtych czasów, codzienne ubiory, samochody, miasta, wsie... po prostu rozczulają i budzą uśmiech.

Klimaty lat 70-tych: kino Tbilisi  (źródło: internet)


Na dobry początek proponuję komedię  "Figlarny prosiaczek" z 1979 roku, w której tytułowy zwierzak daje się we znaki całej wsi. Właścicielka postanawia zatem wywieźć go do Tbilisi i sprzedać na bazarze... fabuła prosta, zabawna, ale to nie ona jest największym atutem tego filmu. Popatrzcie na ulice Tbilisi z późnych lat 70-tych, zobaczcie te auta, pociągi, stroje, fryzury! 





Z 1987 roku pochodzi inna gruzińska komedia- "Plażowy rozbójnik". Tutaj też głównym bohaterem jest zwierzak, tym razem pies. Skromny księgowy przygarnia bezdomnego kundla, który okazuje się zamiłowanym kleptomanem, kradnącym różne rzeczy plażowiczom. Co z tego wynikło? 





Również z 1979 roku pochodzi komedia "Małżeństwo po imeretyńsku".  Młody artysta Lado wraca do swojej rodzinnej wioski i marzy o postawieniu na centralnym placu takiej rzeźby, aby zjeżdżała się ją oglądać nie tylko cała Gruzja, ale i cały świat. Jego modelką zostaje wioskowa piękność Nutsu. I wszystko byłoby dobrze, gdyby między młodymi nie zaczęło budzić się uczucie....





W tym samym regionie, czyli Imeretii, dzieje się akcja kolejnej komedii "Szkice imeretyńskie" (1979). Młoda studentka Anna przyjeżdża na wakacje do babci. Przypominają się jej czasy dzieciństwa, kiedy spędzała w tam dużo czasu. Patrzy jak bardzo czas stanął w tej wioseczce w miejscu i porównuje ją z życiem w wielkim mieści. Pojawiają się krewni, przyjaciele, dochodzi do zabawnych sytuacji... w tle piękna gruzińska muzyka i krajobrazy Imeretii.




I na koniec jeszcze bonus- komedia romantyczna z roku 1966 "Spotkanie w górach". Sama treść jest mało istotna (w górach Chewsuretii kręcony jest film, w którym główną rolę gra piękna Lali. Niestety reżyser nie jest z niej zadowolony. Aktorka postanawia ze wszelką cenę udowodnić, że świetnie nadaje się do roli dziewczyny z gór....) - w tym filmie mamy za to mnóstwo pięknej gruzińskiej muzyki i tańców, dla których warto zawiesić na nim oko. Ujęcia kręcone w górach są tu dodatkowym plusem (choć niestety jakość kopii nie jest idealna).





P.S.- Wszystkie wklejone tu przeze mnie filmy mają rosyjski dubbing lub lektora, zatem śmiało możecie przymierzyć się do ich obejrzenia!


czwartek, 3 listopada 2016

Zmarli, którzy nie odchodzą


Rok temu w nawiązaniu do polskiego listopadowego zwyczaju odwiedzania cmentarzy  opisywałam kilka ciekawych i zupełnie odmiennych od naszych grobów gruzińskich (do poczytania TUTAJ). Tym razem wpisując się w klimat zaduszkowej zadumy chcę pokazać inne sposoby upamiętniania zmarłych, które są mocno zakorzenione w gruzińskiej tradycji.

Gruzini bardzo szanują swoich przodków i przekłada się to na szacunek dla wszystkich zmarłych. Pamiętam, jakim wielkim zdziwieniem było dla mnie na początku obserwowanie gruzińskich pogrzebów czy przydrożnych kapliczek- "karmników" ustawianych w najdziwniejszych miejscach (o tym zwyczaju pisałam TUTAJ). Dla przypomnienia- chodzi o niewielki konstrukcje w kształcie budek lub domków, które upamiętniają miejsce czyjejś tragicznej śmierci (najczęściej w wypadku). Bardzo często znajduje się w nich wizerunek zmarłego, a oprócz tego obowiązkowo stawiana jest butelka z alkoholem- zwykle z czaczą lub domowym winem, w okolicach Nowego Roku może to być butelka szampana. Gdy przystaje się obok takiej budki w dobrym tonie jest wzniesienie toastu za zmarłego.

Fotografia już wyblakła, ale butelka wymieniana na bieżąco