wtorek, 14 stycznia 2014

Gruzja Online

Przyjeżdżając do Gruzji dwa lata temu nie byłam pewna, jak będzie wyglądać mój kontakt ze światem i między innymi mocno obawiałam się, że internet pozostanie jedynie w strefie marzeń. Jednak ku mojej radości okazało się, że internet tutaj jest, mało tego, jest on o wiele dostępniejszy, niż mogłoby się wydawać. No dobra, umówmy się, że prędkości netu nie są oszałamiające, więc na przykład oglądanie filmów online, ściąganie czegoś, czy video czat czasami bywają wyzwaniem, ale i tak jest lepiej niż się spodziewałam. We wszelkiego rodzaju hotelach, hostelach i prywatnych kwaterach internet to już powoli standard. Gdy zostaje się na dłużej, to podłączenie go w miejscu, gdzie się mieszka, jest praktycznie bezproblemowe w każdej większej miejscowości (choć uczciwie mówiąc z korzystaniem bywa różnie, bo po większych deszczach cała sieć wylatuje z reguły w powietrze) a podstawowy pakiet to całkiem akceptowalny koszt ok. 20 lari. Bardzo częste są też darmowe hotspoty (sztandarowy projekt to sieć Tbilisi Loves You)  oraz możliwość dostępu do WiFi w kawiarenkach czy restauracjach. W mniejszych miejscowościach z internetem bywa różnie, ale wirtualna rzeczywistość szybko się rozwija i zdarzyło mi się już korzystać z WiFi na plaży w Anaklii czy w górach Swanetii. Sieci komórkowe oferują ponadto internet mobilny (nie chcę być posądzona o kryptoreklamę, więc nie będę podawać nazw operatorów i cen, jednak wszystko jest do znalezienia w wyszukiwarkach po wpisaniu np. "mobile internet georgia"). 


Niespodzianka- WiFi w na plaży w Anaklii


Centrum Telavi


Jest też pewna rzecz, która w Gruzji bardzo przypomina mi Polskę sprzed kilkunastu lat- kawiarenki internetowe. U nas z powodu eksplozji technologicznej straciły one w dużej mierze rację bytu, natomiast w Gruzji są nadal popularne. Najczęściej wyglądają typowo- kilka rozklekotanych stołów i krzeseł, kilka komputerów plus cała masa dzieciaków i młodych chłopaków. Z jakiegoś powodu całości najczęściej dogląda zupełnie nie zainteresowana czymkolwiek pani.




A na koniec wisienka: zabawne ogłoszenie umieszczone w jednej z knajpek w Tbilisi o treści "Nie, nie mamy WiFi, rozmawiajcie ze sobą nawzajem". Coś w tym jest, prawda?





poniedziałek, 6 stycznia 2014

Świąteczne zwyczaje stare i nowe

W Polsce dziś święto (Trzech Króli) i w Gruzji też święto- Wigilia Bożego Narodzenia obchodzona tu według kalendarza prawosławnego, czyli dwa tygodnie później niż u nas. W zeszłym roku pisałam nieco o gruzińskim świętowaniu tego czasu, jednak już po fakcie zorientowałam się, że pewnych lokalnych tradycji nie byłam świadoma i po prostu je przegapiłam. W tym roku zatem postanowiłam być czujna i na własne oczy zobaczyć kilka interesujących rzeczy oraz dowiedzieć się o nich jak najwięcej. Hm, wyszło mi to średnio, ale trochę obserwacji jednak poczyniłam, (przy czym nie jestem do końca pewna, czy dotyczą one tylko regionu w którym mieszkam, czy całej Gruzji).


Czyczylak- tradycyjna gruzińska choinka...                            

...ale oczywiście choinek w wersji nam znanej też nie brakuje





















Otóż o północy w nocy z 6 na 7 stycznia rozpoczynają się uroczystości kościelne, a jednocześnie w niebo szybują fajerwerki w ilości porównywalnej z Nowym Rokiem. Zresztą takiego przeplatania się starych i nowych zwyczajów jest tego wieczoru mnóstwo. Według tradycji o północy powinno się postawić w oknie zapaloną świecę, która symbolizuje pamięć o przodkach i przyzywa ich duchy, aby opiekowały się domem. Zrobiłam dziś sporą rundę po Zugdidi i faktycznie znalazłam sporo takich świec.... choć wielu właścicieli domów postawiło jednak na "nową świecką tradycję" kolorowych lampek i plastikowych wieńców czy Mikołajów na drzwiach. Niestety, mój aparat nie bardzo nadaje się do robienia fotek w ciemności, ale mijane przeze mnie domy wyglądały mniej więcej tak:


Płonąca świeca w oknie....

... tutaj też tradycyjnie.....

.... a w tym domu świętuje się już po nowemu

W dzisiejszej dacie ważne jest też, iż o północy kończy się zwyczajowy post, więc wreszcie można zasiąść do suto zastawionych stołów i rozkoszować się ogromnymi ilościami jedzenia, głównie oczywiście mięsa (choć ci mniej przywiązani do tradycji wielkie ucztowanie zaczęli już tydzień temu w Nowy Rok). Na bożonarodzeniowym stole jednej rzeczy absolutnie nie powinno zabraknąć, jesto to rodzaj ciastka zrobionego z dowolnego rodzaju orzechów zlepionych miodem. Takie właśnie ciastka dostałam dziś od mojej gospodyni (bo mocno zakorzeniony jest tu zwyczaj obdarowywania się nawzajem słodyczami i owocami z okazji Nowego Roku i Bożego Narodzenia), która jednocześnie prawie trzęsła się z oburzenia opowiadając mi, że jej "nowoczesna" synowa zamiast przygotować tradycyjne miodowe przysmaki dała dzieciom po prostu batoniki Snickers.... 


Miodowych ciasteczek było zgodnie ze zwyczajem trzy, 
ale niestety zjadłam jedno zanim wpadłam na pomysł zrobienia zdjęcia 

czwartek, 2 stycznia 2014

Kosmiczne wszystko w jednym


Będąc w Gruzji staram się nie tylko obserwować to, co dzieje się dookoła mnie, ale i śledzić jak największą ilość informacji pojawiających się na temat tego kraju w różnych źródłach. Część z tych informacji staje się inspiracją do moich kolejnych postów. Tak właśnie było w przypadku TEJ krótkiej notki informującej o ewakuacji tbiliskiego budynku Public Service Hall (dosłownie: Hala Usług Publicznych, będę jednak używać skrótu PSH bo tłumaczenie jest nader niezgrabne).

PSH są bardzo ciekawym wynalazkiem, zupełnie nietypowym dla tej części świata, gdzie biurokracja przyjęła formy wręcz kosmiczne. Idea jest prosta: chodziło o zgromadzenie pod jednym dachem głównych instytucji odpowiedzialnych za sprawy obywateli i w ten sposób doprowadzenie do maksymalnego skrócenia czasu załatwiania różnych spraw związanych z wydawaniem dokumentów, rejestrowaniem firm, podatków, uzyskiwania wyciągów z archiwów itp. Pomysł "jednego okienka od wszystkiego" jest fantastyczny i choć nie wiem, na ile działa to w praktyce, to zakładam, że przynajmniej trochę udało się uprościć skomplikowane drogi urzędowe.

Jednak PSH fascynują mnie głównie z zupełnie innego powodu. Zapewne w ramach unowocześniania wizerunku Gruzji przyjęto założenie, że budynki te mają mieć niesamowite, futurystyczne konstrukcje wyraźnie odcinające się na tle miejscowości, w których je postawiono. I rzeczywiście, nie sposób taki budynek przegapić. Pierwszy tego typu urząd otwarto pod koniec maja 2011 w Batumi, kolejne pojawiły się w innych co większych gruzińskich miejscowościach. Na zdjęciach poniżej pokazuję tylko kilka przykładów:



"Wielka szyszka" w Batumi


"Oko muchy" w Kvareli

Telavi

Mccheta

"Wielkie pieczarki" w Tbilisi

Coś kosmicznego powstaje też w Zugdidi





















PS.1: Ewakuacja tbiliskiego PSH nastąpiła, bo wskutek silnego wiatru w siną dal odfrunęły fragmenty dachu i kilka innych elementów. Daje to do wiele do myślenia jeśli chodzi o solidność wykonania tych kosmicznych konstrukcji...

PS.2: Dla bardziej zainteresowanych piękne fotki innych obiektów i oficjalna informacja o funkcjonowaniu PSH znajdują się m.in. TUTAJ.