środa, 14 listopada 2018

Historie z życia wzięte, czyli jak w Gruzji wynajmować mieszkanie i nie zwariować


Zamieszkanie za granicą łączy się z całym szeregiem spraw organizacyjnych, które trzeba jakoś ogarnąć, a pierwszą z nich jest oczywiście znalezienie jakiegoś rozsądnego miejsca do życia. Nie inaczej jest w Gruzji, w której pierwszym wyzwaniem było dla mnie wynajęcie mieszkania. Na prowincji okazało się to nie takie proste, jak by się mogło wydawać.

Według moich obserwacji gruzińscy właściciele lokali dzielą się na trzy kategorie: tacy, którzy wynajmują mieszkanie/dom i rozumieją, że kluczem od sukcesu jest zadowolenie obu stron; tacy, którzy pomimo wynajęcia komuś domu/mieszkania nadal traktują je jak swoją własność i tacy, którzy uważają cudzoziemca za potencjalną dojną krowę. Kategoria pierwsza jest niestety rzadko spotykana (ja trafiłam za trzecim podejściem), kategoria trzecia zdarza się czasami, natomiast kategoria druga okazała się być barwna i dominująca.

Gdyby ogłosić konkurs na najbardziej abstrakcyjny blok mieszkalny w Zugdidi, ten budynek miałby spore szanse...

piątek, 5 października 2018

Jedzonko cz. 10 - Adżarskie ABC


Powracam dziś do cyklu wpisów o gruzińskiej kuchni. Nie tak dawno mowa była o potrawach z Megrelii (TUTAJ), a tym razem na wirtualny stół wjadą nam dania z innego nadmorskiego regionu, czyli Adżarii mającej stolicę w Batumi.

Czarnomorsko-górzysta Adżaria: to stąd pochodzą dzisiejsze potrawy


Gotowa się jestem założyć, że podobnie jak i moje, Wasze pierwsze skojarzenie z kuchnią adżarską to słynne chaczapuri adżaruli, czyli pizzopodobny placek z lekko ściętym jajkiem, o którym więcej poczytacie TUTAJ. Przez długi czas było to zresztą moje jedyne kulinarne skojarzenie z tym regionem. Adżaria to jednak także inne charakterystyczne potrawy, w tym "adżarskie ABC": Aczma, Borano i Czirbuli, o których mowa będzie już za chwilę.

poniedziałek, 24 września 2018

Serce Kachetii


Naszła mnie deszczowo-jesienna nostalgia i zabrałam się za porządkowanie moich archiwalnych zdjęć. A tam tyle wspomnień z pewnej późnojesiennej wyprawy... Ponieważ dawno już na blogu nie podróżowaliśmy wirtualnie po Gruzji, więc dziś będzie to, co lubię najbardziej- miejsca urokliwe, a niezbyt oblegane przez turystów, a w dodatku atmosferą idealnie wkomponowujące się w pogodę za oknem. Zabieram Was do jesiennej Kachetii!


Zaczniemy od Telavi (gruz. თელავი, nie mylić z Tel Aviv!), w literaturze nazywanego "sercem Kachetii". To 30-tysięczne miasto położone w Dolinie Alazani stanowi obecnie zaledwie stolicę regionu, ale w historii odgrywało już rolę znacznie ważniejszą. To tutaj w XI a potem XVII-XVIII wieku mieściła się stolica bogatego Królestwa Kachetii.

wtorek, 11 września 2018

Kto mówi po megrelsku?


Z okazji obchodzonego 26 września Europejskiego Dnia Języków już po raz kolejny my- autorzy zrzeszeni w grupie Blogi Językowe i Kulturowe- postanowiliśmy zorganizować akcję o nazwie Miesiąc Języków.

Tym razem będzie ona przebiegała pod hasłem "RÓŻNORODNOŚĆ JĘZYKOWA".

Między 2 a 25 września codziennie o godzinie 10:00 będziecie mogli odkrywać nowe wpisy poświęcone językom, dialektom i gwarom, które na co dzień rzadziej goszczą na naszych blogach. I tak na przykład wczoraj na blogu italia-nel-cuore mowa była o przyczynach zróżnicowania dialektów we Włoszech (TUTAJ), a jutro z bloga Hiszpański na luzie dowiemy się, jak się mówi w Walencji (TUTAJ). Serdecznie zapraszamy!


W dzisiejszym wpisie po raz kolejny wracamy do Samegrelo (Megrelii), czyli regionu, który był moim gruzińskim domem przez całe 27 miesięcy. Dlaczego akurat tam? Dlatego, że to właśnie w tym zakątku Gruzji funkcjonuje bardzo specyficzny język, czyli megrelski (lub mingrelski). W niektórych źródłach nazywany jest jednym z dialektów gruzińskiego (ja sama popełniłam kiedyś ten błąd), ale to nieprawda- megrelski ma status samodzielnego języka i razem z gruzińskim, lazyjskim i swańskim należy do rodziny języków kartwelskich. Tak na osi czasu wygląda ich geneza:



sobota, 25 sierpnia 2018

Migawki z bazaru w Zugdidi


 
To już 53. edycja naszej akcji "W 80 blogów dookoła świata" ! Wybraliśmy temat w sam raz na wakacje- porozmawiamy o bazarach i ciekawych targowiskach na całym świecie. Kto wie, może zechcecie tam zajrzeć w czasie swoich podróży?

Serdecznie zapraszamy!






Robienie zakupów w Gruzji kojarzy mi się nieodłącznie z bazarem. To właśnie bazar był jednym z pierwszych miejsc, do których dotarłam po zamieszkaniu w Zugdidi. Nie było tam wtedy supermarketów ani wypasionych stacji benzynowych z bogato zaopatrzonymi sklepami (choć część z nich była już w budowie), więc mniej standardowe towary nabywałam podczas wypadów do Tbilisi, a po resztę wybierałam się na lokalne targowisko. Ach, czegóż tam nie było....


O pierwszych (a także drugich i trzecich) wrażeniach z "bazari" (gruz. ბაზარი) pisałam już kilka razy, więc nie będę się powtarzać, odsyłając jednocześnie do wpisów Jak to z zakupami bywało... (TUTAJ) i Na straganie w dzień targowy (TUTAJ). Dzisiaj chciałabym pokazać kilka zdjęć, migawek z targowiska w Zugdidi, które jeśli się dobrze przyjrzeć, stanowi swoisty fascynujący mikrokosmos.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Siedmioramienne słońce


Nigdy nie widzieliście siedmioramiennego słońca? Nieprawda! Nie ma siły, ten symbol, musieliście w Gruzji zobaczyć. Na charakterystyczne słoneczko-wiatraczek zwróciłam uwagę już we wpisie o gruzińskiej walucie (TUTAJ), ale później przestał mi zaprzątać głowę. Ot, ładny i popularny w Gruzji element dekoracyjny. Dopiero później odkryłam, czym ten niepozorny znaczek jest naprawdę.

Dla wyjaśnienia- wygląda on tak:


środa, 25 lipca 2018

Iavnana


 Jak myślicie, co jest tematem lipcowego "W 80 blogów dookoła świata"? Tym razem zdecydowaliśmy się poświęcić naszą akcję dzieciom i przedstawić Wam wybór piosenek i wierszyków dla najmłodszych z całego świata. Zapraszamy!

Henryk Hryniewski" Gruzińska kobieta śpiewająca kołysankę" (źródło: internet)


Mogłoby się wydawać, że temat związany z piosenkami dla dzieci nie niesie ze sobą szczególnego potencjału. Jednak w przypadku Gruzji wszystko, co związane jest z tańcem lub śpiewem, automatycznie staje się ciekawostką. Niejednokrotnie pisałam już, że te dwa elementy to oprócz zapierającej dech w piersiach przyrody najcenniejsza rzecz, jaką posiadają Gruzini. Za to zresztą docenia ich świat- gruziński śpiew polifoniczny znalazł się przecież na liście Niematerialnego Dziedzictwa Światowego UNESCO.

piątek, 20 lipca 2018

Gruzińskie restauracje w Polsce... oto dwie z nich


Jak ten czas płynie! Z rozrzewnieniem przeczytałam niedawno kilka swoich archiwalnych wpisów. Był wśród nich TEN artykuł, w którym pokazywałam polskie produkty dostępne w Gruzji oraz gruzińskie ślady w Polsce. W tamtym czasie (końcówka 2013 roku) gruzińskie restauracje dopiero się u nas pojawiały i każda z nich była sporym wydarzeniem. Dziś są one w większych miastach już codziennością nie budzącą większego zaskoczenia. Miałam niedawno okazję odwiedzić dwie gruzińskie restauracje w Polsce i chciałabym w dzisiejszym wpisie podzielić się wrażeniami- a Wy już sami ocenicie, czy spodobałyby się Wam akurat takie miejsca.


poniedziałek, 25 czerwca 2018

Jak używać prezerwatywy, czyli seks w Gruzji




Gorące lato sprzyja gorącym tematom. Czerwcowe "W 80 blogów dookoła świata" ma bardzo krótki temat, który jednak niesie ze sobą gorączkę i szaleństwo- "Seks". Jak różni się podejście do spraw damsko-męskich w różnych krajach? Właśnie dziś o tym opowiemy.

Serdecznie zapraszamy!




Mówienie o Gruzji w kontekście seksu nie jest sprawą prostą, dlatego zacznę od anegdoty. Zugdidi, rok 2013. Wolontariuszka prowadzi warsztaty z lokalną młodzieżą. Dyskusja zahacza o relacje damsko-męskie i w którymś momencie pada pytanie, czy młodzi wiedzą, jak używać prezerwatywy. Chwila konsternacji, a potem odpowiedź: "No, kiedy dziewczyny mają okres, to zakładają podpaski, a kiedy chłopcy mają okres, to zakładają prezerwatywy" ....

piątek, 8 czerwca 2018

Gruzińska filmoteka 4 - Legenda twierdzy suramijskiej


Dzisiaj zapraszam na wpis krajoznawczo- kulturowy, w którym fakty pomieszają się z legendą, a całość zakończy się filmem. A bohaterem tego wpisu będzie twierdza Surami. Dziś widoczna w postaci opuszczonych ruin po prawej stronie drogi prowadzącej z Gori w kierunku przełęczy Rikoti, przed stuleciami tętniąca życiem i pełniąca strategiczną rolę przy głównym szlaku wschód-zachód.

Ruiny twierdzy suramijskiej obecnie (źródło: internet)

Nie wiadomo dokładnie, kiedy wybudowano fortecę w Surami ani kto tego dokonał. Prawdopodobnie był to XI wiek, a właścicielem twierdzy byli książęta Surameli, którzy mieli tu swoją rezydencję (choć krąży także mniej popularna teoria, według której już w I w n.e. istniała w tym miejscu twierdza Surium). Wiadomo, że ktokolwiek rządził twierdzą, posiadał też kontrolę nad ważnym odcinkiem szlaku wiodącym z terenów dawnej Kolchidy na tereny Iberii oraz w kierunku Borjomi. To oczywiście oznacza, że wiele razy toczyły się tu walki, bo takie miejsce było łakomym kąskiem zarówno dla Persów, jak i Imperium Ottomańskiego. Na okoliczność oblężenia twierdza była jednak dobrze przygotowana- stwierdzono m.in., że posiadała sprytnie zamaskowany tunel wychodzący poza obręb zabudowań.

piątek, 25 maja 2018

10 słów, które na pewno usłyszycie w Gruzji


Jubileuszowe- bo już 50.- "W 80 blogów dookoła świata" poświęcamy tematowi, który potraktować można jako podsumowanie wszystkiego tego, co działo się u nas do tej pory. Brzmi on "Kraj X w dziesięciu słowach", a my bawimy się słówkami i skojarzeniami. Zapraszamy! 



Jak zamknąć Gruzję w dziesięciu zaledwie słowach? Jak określić dziesięcioma wyrazami, czym jest ten kraj? Głowiłam się nad tym bardzo długo i wreszcie postanowiłam nie kombinować, tylko zdać się na gruzińską codzienność. Wybrałam 10 słów, które każdy wizytujący Gruzję z pewnością na którymś etapie swojej podróży usłyszy- bo przecież co lepiej definiuje kraj niż słowa, które są w nim używane?


Oto moja lista:

გამარჯბა (wym. gamardżoba), czyli dzień dobry

Bardzo możliwe, że będzie to pierwsze gruzińskie słowo, jakie usłyszycie po przybyciu do Gruzji. Używa się go w znaczeniu "dzień dobry", ale tak naprawdę mówiąc "gamardżoba", życzymy komuś zwycięstwa, bo taki jest rodowód tego słowa. Jeśli będziecie mieć kłopot z jego zapamiętaniem, proponuję nieco niewyraźnie mówić "dawaj dzioba"- wychodzi prawie na to samo ;-)

sobota, 19 maja 2018

Jogurt po gruzińsku


Podobno jest to wyjątkowy i najzdrowszy ze wszystkich jogurtów. Tak przynajmniej mówią w Gruzji. Twierdzenie to przyjmuję z przymrużeniem oka, bo według miejscowych w Gruzji wszystko jest "naj...", ale faktycznie jogurt ten jest smaczny i ma kilka pożądanych działań ubocznych. O czym mowa? Oczywiście o gruzińskim matsoni (wym. maconi, gruz. მაწონი).

źródło: internet


Jeśli w Gruzji najdzie Was ochota na jogurt, nie próbujecie szukać w sklepach opakowań z takim napisem. Poszukajcie za to tutejszego produktu opisanego "მაწონი - MATSONI".

środa, 9 maja 2018

Żal za Bułatem O.


Bułat Okudżawa. Gdyby żył, dzisiaj kończyłby 94 lata. Z tej okazji pozwalam sobie na nostalgiczny wpis wypełniony refleksyjnymi balladami i nutą minionej epoki.


To jego pamiętam z okładek płyt winylowych regularnie puszczanych w czasach podstawówki i liceum. To on był pierwszym, przez którego egzotycznie brzmiące nazwisko zainteresowałam się, co to w ogóle jest ta "Gruzja". I choć śpiewał po rosyjsku, a sam był tylko w połowie Gruzinem, to zawsze będzie mi się kojarzył z Gruzją właśnie. 

środa, 25 kwietnia 2018

5 najbardziej przereklamowanych gruzińskich zabytków




Akcja"W 80 blogów dookoła świata" powraca w kolejnej, już 49. odsłonie. Zbliża się sezon urlopowy, więc mowa będzie o zabytkach z różnych krajów. Część z nich pewnie znacie, niektóre mogą być jednak zaskoczeniem, a może nawet inspiracją podczas planowania wyjazdów. 

Serdecznie zapraszamy!





O gruzińskich zabytkach pisałam już wiele, a rozmaite listy w stylu "TOP 5" i "TOP 10" znaleźć można u większości osób opisujących Gruzję, doszłam więc do wniosku, że tym razem potraktuję temat nieco przewrotnie. Sporządziłam listę pięciu gruzińskich zabytków, które należą do najbardziej znanych, ale jednocześnie moim zdaniem z różnych względów są także najbardziej przereklamowane. Nie to, że nie są na swój sposób ciekawe- po prostu w Gruzji wiele jest świetnych miejsc, więc jeśli ma się mało czasu i dylemat, które miejsca wybrać, to te proponuję akurat te obiekty wpisać na sam koniec listy.

piątek, 6 kwietnia 2018

Tbiliski skansen, czyli Gruzja w pigułce


Ha! Byliście kiedyś w tbiliskim skansenie? Podejrzewam, że nawet jeśli odwiedzaliście gruzińską stolicę już kilka razy, to położony z dala od centrum park etnograficzny niekoniecznie znalazł się na Waszej trasie. A szkoda, bo to bardzo fajne miejsce!

Istniejący od 1966 roku skansen (a właściwie według oficjalnej nazwy Muzeum Etnograficzne) położony jest malowniczo na 52 hektarach otwartej przestrzeni w pobliżu Jeziora Żółwiego (Kus Tba). Lokalizacja ta jest jego wielką zaletą, bo ze wzgórza rozciąga się piękny widok na Tbilisi, a i miejsce jest na tyle charakterystyczne, że względnie łatwo jest się tam dostać.


niedziela, 25 marca 2018

Kobiety w języku gruzińskim


Tematem marcowej, 48. edycji "W 80 blogów dookoła świata", są "KOBIETY w języku/kraju X".
Cóż za bogactwo potencjalnych tematów!



U mnie poznacie kilka przydatnych gruzińskich słówek, a poprzez linki umieszczone na końcu, blogerzy językowo-kulturowi zabiorą Was do wielu innych krajów całego świata.
Serdecznie zapraszamy!

O niełatwej roli kobiet w gruzińskim społeczeństwie i tradycji pisałam już wiele- jak choćby w artykułach "Być kobietą, być kobietą...." (TUTAJ), czy "Marzec miesiącem kobiet" (TUTAJ). Dlatego dzisiejszy post podchodzi do tematu KOBIETA z zupełnie innej strony- zajmiemy się kilkoma kwestiami językowymi.

wtorek, 13 marca 2018

Jak to z zakupami bywało...


Tematem, który od kilku dni dominuje w polskich mediach, jest robienie zakupów. Pojawia się ono oczywiście w kontekście niedzielnego zamykania sklepów.... we mnie jednak słowo "zakupy" wzbudza zupełnie inne skojarzenia. Bo przecież zakupy w Gruzji to temat- rzeka....

Kiedy w 2012 roku osiedliłam się w Zugdidi, pierwsze sieciowe sklepy typu supermarket dopiero w Gruzji powstawały (nie wspominając już o tym, że takie wynalazki jak Tbilisi Mall czy olśniewające sklepy znanych marek w centrum stolicy znajdowały się co najwyżej w strefie mglistych planów). Na prowincji takich wynalazków nie było w ogóle i wszystkie sprawunki można było robić albo na bazarze (opis i zdjęcia TUTAJ), albo w niewielkich lokalnych sklepach typu "mydło i powidło". Żeby było śmieszniej, te drugie bardzo często opatrywane były dumną nazwą "supermarket", choć ich wielkość kojarzyła się raczej z przerobionym kojcem dla psa.

Tak, to jest SUPERMARKET

piątek, 2 marca 2018

O gruzińskiej historii razy dwa

Z okazji obchodzonego w niektórych krajach 2 marca Dnia Książek, my (czyli blogerzy językowi i kulturowi zrzeszeni wokół TEGO bloga) po raz drugi postanowiliśmy przygotować błyskawiczną akcję- serię wpisów z książką jako wspólnym mianownikiem. Przez siedem marcowych dni uaktywniać się będą kolejne linki zabierające w podróż po świecie literatury z różnych krajów. 

Zapraszam do lektury!


W zeszłym roku podczas Tygodnia Książki pisałam o mojej ulubionej serii przenoszącej czytelnika w barwny świat Kaukazu- czyli książkach Wojciecha Góreckiego "Planeta Kaukaz", "Toast za przodków" i "Abchazja" (więcej TUTAJ). Tym razem zdecydowałam się na nieco inny rodzaj lektury, dzięki której lepiej możemy zrozumieć Gruzję i jej skomplikowaną historię- zarówno tę najnowszą, jak i tę sprzed wielu stuleci.

poniedziałek, 26 lutego 2018

Szóste urodziny bloga


I co powiecie na to, że blog obchodzi dzisiaj swoje szóste urodziny?!!! 

Naprawdę trudno mi w to uwierzyć. W zamierzeniu miał to być projekt krótkoterminowy, pozwalający przede wszystkim na uporanie się z burzliwymi emocjami wynikającymi z pokonywania wyzwań w gruzińskiej rzeczywistości - a jednak nabrał życia i rozwinął się w sposób przekraczający moje oczekiwania.

Z tej okazji już tradycyjnie pozwolę sobie na krótkie podsumowanie tego, co działo się tutaj przez ostatnie dwanaście miesięcy. 




niedziela, 25 lutego 2018

Jedzonko cz. 9 - Nie ma Gruzji bez chaczapuri





W lutowej odsłonie "W 80 blogów dookoła świata" będzie wyjątkowo apetycznie, bo prezentujemy potrawy charakterystyczne dla różnych krajów. W moim artykule opowiem Wam o potrawie, bez której nie istniałaby gruzińska kuchnia, natomiast na końcu znajdziecie linki do całej palety innych smaków. Serdecznie zapraszam!




Na zakończenie ostatniego mojego wpisu "jedzeniowego"- tego o o gruzińskich chlebach i chlebkach (TUTAJ)- obiecałam osobny post poświęcić chaczapuri (gruz. ხაჭაპური). Wspominałam o nim już na samym początku mojego pobytu w Gruzji (TUTAJ- pamiętacie? był rok 2012, a ja dopiero zaczynałam się rozglądać w nowym świecie... ), ale wtedy wydawało mi się, że egzotycznie brzmiące "chaczapuri" to nazwa tylko jednej konkretnej potrawy- pizzopodobnego placka z serowym nadzieniem. Ech, nic bardziej mylnego! 

wtorek, 20 lutego 2018

Sioni Ateni


Dawno nie pisałam o gruzińskich monastyrach i kościołach. Pewnie dlatego, że w którymś momencie poczułam nimi przesyt- choć są piękne, to jednak większość z nich wygląda bardzo podobnie. Ale dzisiaj przyszedł czas na powrót do tematu- zapraszam Was do malowniczo położonego kościoła Sioni Ateni.


Do Sioni Ateni (gruz. ატენის სიონი) trafiliśmy trochę przypadkiem, wracając z kamiennego miasta Upliscyche do Gori (więcej o tych miejscach znajdziecie TUTAJ). 

wtorek, 13 lutego 2018

Najromantyczniejsza gruzińska piosenka


Mamy połowę lutego. Baloniki w kształcie serc, zapachowe świece i pluszowe misie wdarły się siłą do naszej świadomości i ani myślą odpuścić. Rok temu wpisałam się w tę romantyczną atmosferę historią batumskiego "Pomnika Miłości" (TUTAJ), wcześniej pisałam też o niesamowitej anegdocie miłosnej przypisywanej gruzińskiemu malarzowi Pirosmaniemu (TUTAJ), a dziś..... dziś opowiem Wam o najromantyczniejszej gruzińskiej piosence.


"Suliko" (gruz. სულიკო) to piosenka, która jest dla mnie bardzo szczególna, bo przywołuje wiele miłych wspomnień. W wersji polskojęzycznej śpiewałam ją w chórze na długo przed tym, nim potrafiłam choćby zlokalizować Gruzję na mapie. A później usłyszałam ją w przepięknym gruzińskim wykonaniu podczas mojego pierwszego wieczoru w zimowym Tbilisi 2012. To musiał być znak!

czwartek, 25 stycznia 2018

Najtrudniejsze gruzińskie wyrazy

  



Akcja "W 80 blogów dookoła świata" powraca w nowym roku, tym razem w odsłonie językowej. Bawimy się dzisiaj najtrudniejszymi wyrazami i łamańcami językowymi z całego świata.. Zapraszamy!




Język gruziński na pewno nie jest dla nas łatwy, a składają się na to trzy powody: odmienny alfabet (szczegóły TUTAJ), długość wyrazów i mała ilość samogłosek prowadząca do koszmarnych zbitek spółgłoskowych. Trudno jest więc zarówno pisać, jak i mówić. Bardzo długo naiwnie myślałam, że największą lingwistyczną porażką życia codziennego jest znienawidzone przeze mnie ჩვენ ვცხოვრობთ (cz'wen vc'chovrobt) - my mieszkamy, ale przeprowadzona na FB ankieta uświadomiła mi, jak niewiele wiem o pułapkach języka gruzińskiego. 


piątek, 19 stycznia 2018

Szklanych domów ciąg dalszy


Za oknem szaro i ponuro, zatem dla podniesienia poziomu pozytywnej energii popatrzmy sobie na żwawe gruzińskie tańce w teledysku reklamującym Gruzję. Czyż nie pięknie wkomponowano tradycyjne kroki i stroje w nowoczesną muzykę i architekturę?



czwartek, 4 stycznia 2018

Co nowego na gruzińskich drogach?

Każdy nowy rok przynosi zmiany. Tym razem- ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu- dotknąć one mają dziedziny, która wydawała się niewzruszalna jak skała, czyli motoryzacji!

Każdy, kto był w Gruzji, wie jak wygląda styl jazdy tubylczych kierowców i jak wyglądają pojazdy poruszające się po gruzińskich drogach.Według oficjalnych danych, zły stan techniczny pojazdów- spowodowany m.in. zniesieniem w 2004 roku ich obowiązkowych regularnych badań- jest jedną z głównych przyczyn wypadków drogowych w Gruzji (szczegóły TUTAJ). Pisałam o tym nie raz, dając upust rozmaitym uczuciom, z frustracją na czele. Nadal podkreślam- rozumiem brak pieniędzy na wypasione auta, nie wyśmiewam się z tych, których nie stać na nic poza rozklekotanym złomem, którym poruszają się z jednego końca wioski na drugi. Jednak gruzińska koncepcja kupowania aut, nie dbania o nich i gnania takimi wrakami z maksymalną prędkością, jaka da się z maszyny wycisnąć, jest dla mnie jako współużytkownika drogi przerażająca i wkurzająca (po barwny opis okraszony fotkami zapraszam do posta Samochodowe życie po życiu TUTAJ). A poniżej jeszcze kilka losowo wybranych przykładów zupełnie standardowych pojazdów z gruzińskich dróg: