W małej zaprzyjaźnionej knajpce w Zugdidi właścicielka próbowała przewalczyć zakaz palenia, ale wszyscy radośnie to ignorowali, a po zwróceniu uwagi obrażali się śmiertelnie i grozili, że więcej nie przyjdą, tak więc tradycja zwyciężyła i znowu siedzi się jak w wędzarni…
sobota, 6 lipca 2013
Zasłona dymna
Wiele rzeczy w Gruzji udało mi się z biegiem czasu zaakceptować, ale nie mogę niestety powiedzieć, abym lubiła tu chodzić do małych lokalnych knajp. I to wcale nie ze względu na jedzenie, które bywa naprawdę wyśmienite, a ze względu na wszechobecny dym papierosowy unoszący się gęstą zasłoną nad stołami. Niestety, w Gruzji nadal nie ma zakazu palenia praktycznie nigdzie, a papierosy są tak powszechne, że w sumie na palcach jednej ręki mogłabym policzyć znanych mi Gruzinów, którzy nie palą.
Palą nastolatki wychodzące ze szkoły, policjanci na służbie, pan w lokalnej budce z kebabem (mniaaam), sprzedawcy mięsa na bazarze (heh, od razu jest wędzone…), ostatnio znajomy twierdził, że palił nawet lekarz wykonujący mu badanie USG, a mój mąż był świadkiem jak Gruzin palący w toalecie wywołał alarm na pokładzie samolotu. Kobiety palą zdecydowanie mniej niż mężczyźni, ale w młodszym pokoleniu to też zaczęło się już wyrównywać. I co smutne- pomimo ogromnego bezrobocia i raczej skromnych budżetów domowych pieniądze na papierosy zawsze się jakoś znajdują (cena paczki papierosów to 2 lari).
W małej zaprzyjaźnionej knajpce w Zugdidi właścicielka próbowała przewalczyć zakaz palenia, ale wszyscy radośnie to ignorowali, a po zwróceniu uwagi obrażali się śmiertelnie i grozili, że więcej nie przyjdą, tak więc tradycja zwyciężyła i znowu siedzi się jak w wędzarni…
W małej zaprzyjaźnionej knajpce w Zugdidi właścicielka próbowała przewalczyć zakaz palenia, ale wszyscy radośnie to ignorowali, a po zwróceniu uwagi obrażali się śmiertelnie i grozili, że więcej nie przyjdą, tak więc tradycja zwyciężyła i znowu siedzi się jak w wędzarni…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak zawsze dygresyjnie:
OdpowiedzUsuńMieliśmy takiego na 3ciego w internacie kapitana - miał jedną zaletę, ...że go nigdy PRAWIE nie było, na wyjazdach non-stop.
Nadzorował rozbrajanie świata, a było to 20 lat temu a wojny na świecie do dziś ;-P, ale nie dziwota, bo...
Miał też sporo wad - jak już bywał - m. in. tłumaczył nam ten spec, trepom, w tym koledze po "pancu" budowę czołgu...
..i ciągle się czepiał
...że my palimy ;-)
;-)