wtorek, 6 stycznia 2015

Obyśmy zdrowi byli

Post z dedykacją dla Marii, genialnej polsko-gruzińsko-międzynarodowej Pani Doktor :)

Kilka dni temu nastał Nowy Rok i z tej okazji składamy sobie nawzajem życzenia. A czego sobie przede wszystkim życzymy? Oczywiście zdrowia. W związku z tym przyjrzyjmy się, jak kwestie związane ze zdrowiem wyglądają w Gruzji.


Symbol służby zdrowia jeszcze z czasów ZSRR przed szpitalem w Zugdidi

Przede wszystkim nie istnieje tutaj coś takiego jak powszechny system ubezpieczeń zdrowotnych ani stricte państwowa służba zdrowia (pieniądze z budżetu państwa to tylko niecałe 20% wszystkich wydatków na służbę zdrowia). W praktyce oznacza to zatem, że opieka medyczna jest towarem, za który każdy musi zapłacić ze swojej kieszeni. Pacjent przychodzący do lekarza wnosi podstawową opłatę (nie wiem jak jest gdzie indziej, ale przychodni w Zugdidi to 30 lari czyli ok. 50 zł) i w tej cenie ma wizytę u lekarza podstawowej opieki plus jeśli trzeba konsultację specjalisty. Dalsze badania i zabiegi płatne są już osobno. Plusy takiej sytuacji: wizyta odbywa się praktycznie natychmiast, a jeśli nie jest możliwa tego samego dnia, to z pewnością termin wyznaczony zostanie w ciągu 2-3 dni nawet u lekarza-specjalisty (dla porównania: spróbujcie w Polsce pójść do szpitala i umówić się "na już" z laryngologiem czy endokrynologiem). Minusy: wielu ludzi po prostu nie stać jest na wizytę u lekarza lub nie chcą wydawać pieniędzy i zwlekają z nią tak długo, dopóki chodzą o własnych siłach- czyli jak już do lekarza trafiają, to choroby są bardzo mocno zaawansowane. 


Główny budynek szpitala w Zugdidi, przed wejściem tłumy rodzin pacjentów
- wizyta w szpitalu to kolejna z licznych okazji do kontaktów towarzyskich



Tutaj bardzo by się przydał remont

Jeśli chodzi o dostępność specjalistów i ogólne standardy, to medyczna Gruzja to jakby dwa światy. Jest Tbilisi z mnóstwem klinik, przychodni, szpitali i specjalistów- i jest cała reszta kraju. Według oficjalnych statystyk w Tbilisi jest 3 razy więcej lekarzy niż w pozostałej Gruzji. W innych dużych miastach (Batumi, Kutaisi) można jeszcze trafić na lekarzy-specjalistów, natomiast małe miejscowości to już tylko podstawowa opieka zdrowotna, a miejscami wręcz tylko ambulatoria. Poziom wyposażenia i standardów higieny w ośrodkach jest bardzo różny, klinika w Tbilisi to Europa pełną gębą, ale już w szpitalu w Zugdidi krew pobiera się bez rękawiczek, sprzęt pochodzi tak na oko z lat 80-tych zeszłego wieku, podłoga się klei, a toalety nie są sprzątane całymi dniami. Poziom wykształcenia lekarzy też jest różny, ci kształceni za czasów ZSRR są fachowcami w swoim zawodzie, choć czasem stosują przestarzałe metody i leki. Z kolei lekarze kształceni już po "rewolucji róż" często (choć oczywiście nie wszyscy!) padli ofiarą kiepskiego systemu nauczania na pseudo-uczelniach i daleko im do wybitnych medyków.

Karetka starsza niż pacjent- widok bardzo częsty na prowincji


Na szczęście jak widać nie wszędzie tak jest

Kolejną ciekawą sprawą jest system funkcjonowania aptek. Oczywiście one też są prywatne i jest ich mnóstwo. Recepta jest tylko kawałkiem papieru, nie upoważnia do żadnych zniżek, a leki opłaca pacjent. Mało tego, recepta nie jest tak naprawdę do niczego potrzebna, bo bez recepty dostępne jest wszystko łącznie np. z antybiotykami. Wyjątkiem są psychotropy i lekarstwa zawierające substancje narkotyczne (np. morfina). (Edit: zostałam właśnie oświecona przez lekarza, że przegapiłam ważny moment, bo czasy bez-receptowe właśnie odeszły do lamusa i bez tego magicznego świstka już się leków nie kupi!) A żeby było jeszcze ciekawiej, to lekarstwa można kupować na opakowania, ale dużo częściej kupuje się na sztuki. Na początku nie mogłam się do tego przyzwyczaić, że pani w aptece pyta ile chcę tabletek np. witamin i starannie odmierza je z opakowania, przesypując wymaganą ilość do małej torebeczki. I znowu widzę tu plusy: lekarstwa się nie marnują i nie trzeba wydawać pieniędzy na całe duże opakowanie, gdy potrzebuje się np. 3 tabletek przeciwbólowych. Widzę też niestety minusy: ludzie nie rozumieją, jak działają leki i żeby zaoszczędzić kupują np. 1 tabletkę antybiotyku zamiast całej zalecanej dawki.


Logo jednaj z głównych sieci aptek

Oczywiście wszystkim odwiedzającym Gruzją życzę, aby z opieki medycznej nie musieli tutaj korzystać. Warto wiedzieć, że główne "grasujące" tu choróbska to przede wszystkim wszelkiego rodzaju zatrucia pokarmowe, a z poważniejszych gruźlica, odra i dodatkowo w zeszłym roku fala wirusowego zapalenia opon mózgowych ( z tego co wiem to już opanowana). Dla turystów nie ma szczepień obowiązkowych przed przyjazdem, zalecane są natomiast szczepienie WZW A, WZW B, tężec i błonica (aktualne dane do sprawdzenia tutaj: http://www.szczepieniadlapodrozujacych.pl/gruzja-szczepienia.html#showme).







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz