środa, 6 czerwca 2012
Sztuka transportowania
Już dawno nie pisałam na mój ulubiony temat, czyli o gruzińskich zwyczajach na drogach. Pora najwyższa to nadrobić. Dziś będzie o zjawisku, które fascynuje mnie od drugiego dnia pobytu tutaj, a mianowicie o niesamowitych lokalnych sposobach na transportowanie różnego rodzaju ładunku. Z tego, co zdążyłam zaobserwować, poza typowymi wielkimi ciężarówkami budowlanymi i pojazdami firmowymi np. z napojami, właściwie nie istnieją tutaj busy towarowe. Wszystko jeździ marszrutkami, taksówkami i prywatnymi samochodami osobowymi. Meble, sprzęty AGD i wszelkiego innego rodzaju zakupy wielkogabarytowe upychane są w bagażnikach i na dachach oraz mocowane sposobami nierzadko mrożącymi krew w żyłach- a czasami ładunek trzyma się jedynie na zasadzie prawa grawitacji, bo nie jest przymocowany niczym. Czasami zastanawiam się, jakim cudem kierowca takiego pojazdu utrzymuje równowagę na zakrętach i cokolwiek widzi, no ale najwyraźniej w tym szaleństwie jest jakaś metoda. A oto kilka malowniczych przykładów z gruzińskich dróg:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Toja, pięknie uchwycone! Kiedyś widziałam samochód, coś w rodzaju śmieciarki, w którym coś od tyłu się paliło otwartym ogniem podczas ruchu. Działo się to na uczęszczanej drodze Tbilisi-Telavi. Kierowca najwyraźniej się nie przejmował, bo nie wyobrażam sobie by o tym nie wiedział.
OdpowiedzUsuńCzytam i czekam na nowe wpisy! Na początku trochę się buntowałam, bo raziła mnie twoja ironia, ale przecież uprzedzałaś że będzie nieobiektywnie :) Więc się poddałam i przyznam się, że sprawdzam prawie codziennie czy nie ma czegoś nowego. Podziwiam cię za dogłębne zwiedzanie, szczególnie podobał mi się wpis o banknotach. Dodam, że czasami, chociaż bardzo rzadko, można spotkać banknot o nominale 2 lari. Miałam go dziś w ręku, ale niestety nie przyjrzałam się dokładnie
Mam wrażenie,że pracujesz dla EUMM?
pozdrawiam
Maria aka Masjania :)
Witaj Mario, dziękuję za czytelniczy zapał! Wiem, że wiele osób oburza moje podejście do tematyki gruzińskiej, ale cóż, z mojego punktu widzenia sprawy właśnie tak się mają, choć staram się też odnajdować pozytywy :-) A T chyba mieszkasz na stałe tutaj, tak?
UsuńCo do opisane przez Ciebie sytuacji, to wierzę w nią bez mrugnięcia okiem, musiało to cudnie wyglądać! Czasami żałuję, że nie mam aparatu włączonego 24/7, bo wiele sytuacji aż zapiera dech w piersiach!!!
PS- Nie, nie pracuję dla EUMM.
Pozdrawiam ciepło-
no mieszkam, mieszkam, chociaż nie chciałabym by to było naprawdę "na stałe", cały czas mam w podświadomości opcje powrotu do kraju. Na razie poczekam co przyniosą kolejne wybory prezydenckie, jak w Gruzji tak i w Polsce, może trzeba będzie wybrać w ogóle jakiś trzeci kierunek :)
UsuńJa już przestałam fotografować, by nie straszyć rodzinę :)
Pomyslałam o EUMM, bo wspominałaś że jeździsz Nissanem Patrol, a to oni takie mają.
Posdrowienia!
Te widoki przywołują całkiem swojskie wspomnienia:
OdpowiedzUsuńpralka/lodówka/meble na lub w "maluchu", czy też pięcioosobowa udająca się nim na wczasy albo przeprowadzka realizowana trabantem :-D.
Sama kiedyś wiozłam w maluch stół plus 4 osoby włącznie z kierowcą. No cóż Polak/Gruzin potrafi. Ale na zewnątrz nieumocowany ładunek..
Usuńno właśnie jakoś nie do końca się zgadzam ze skojarzeniami z PRLem, bo to zupełnie inna bajka. Nawet jak by w Gruzji panował totalny dobrobyt, i tak by to robili. Bo to taka mentalność - jeżeli samochód ruszył, znaczy że wszystko w porządku :)
OdpowiedzUsuńGruzin potrafi! Mentalność bywa zmienna. Naszą w dużej mierze też ukształtował PRL, ale osoby z młodego pokolenia już mają inne podejście do pewnych spraw niż pokolenie rodziców, bo urodzili się w innych czasach. Wiele rzeczy zależy od rozmaitych przemian. Pewne przemiany nie nastąpią, gdyż blokują je postawy wynikające dajmy na to z szeroko tutaj pojętej "tradycji". Niemniej jednak podobne "rewelacje" dla Polaka, zaś to, co jest w Gruzji codziennością określiłabym znanym w naszym kraju pojęciem, "bareizm".
OdpowiedzUsuńTak swoja drogą mam również kilka ciekawych fotek, dokumentujących gruzińską pomysłowość :). Wszystkie panie mieszkacie w Zugdidi? Może jakieś spotkanie?
OdpowiedzUsuńJasne, spotkanie zawsze chętnie :-) Szczegóły może lepiej mailem.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmieszkam w Tbilisi, ale co dotyczy spotkania, to bardzo chętnie :) Nie wiem co na to Szanowna Autorka? :)
OdpowiedzUsuńSpotkanie jak najbardziej, ale ja w Tbilisi bywam góra dwa razy w miesiącu- najbliższy planowany wypad to początek lipca. Możemy wymienić się nr tel. (w razie czego mailem proszę- toja2123@tlen.pl) i uzgodnić szczegóły. :-))))
Usuńna początku lipca wyjeżdżam z Gruzji na ponad miesiąc, ale może będziesz przed 8-mym? Telefon do mnie to 558 207 844, masjania@gazeta.pl pozdrawiam Marysia
UsuńMój mail to: jeloneks87@gmail.com, tel.592 578 743. Ja również, podobnie jak autorka mieszkam w Zugdidi, ale czasami bywam w Tbilisi.
UsuńŚwietne fotki :-)
OdpowiedzUsuńMoja faworytka to te sanie do góry nogami, znaczy to coś z płozą u góry :-)