Według moich obserwacji są dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Pierwszym czynnikiem jest pogoda: zimą późno robi się jasno, a wychodzenie na paskudnie zimną i mokrą ulicę ma sens tylko wtedy, gdy człowiek faktycznie czegoś potrzebuje, natomiast latem dopiero wieczorem zaczyna „odpuszczać” upał, który w ciągu dnia przy dużej wilgotności powietrza odbiera chęć do jakiejkolwiek aktywności. Drugi powód jest znacznie bardziej prozaiczny- w regionie, w którym mieszkam, panuje ogromne bezrobocie. Oznacza to, że rytm dnia nie jest wymuszany żadnymi sztywnymi terminami, bo nie ma się po prostu do czego spieszyć. Stąd też wynika bardzo luźne podejście Gruzinów do kwestii czasu- człowiek, który nie jest ograniczony konkretnym planem dnia, nie widzi problemu w przesunięciu czegokolwiek o pół godziny czy nawet godzinę.
To samo dotyczy dni tygodnia. Mocno zaskoczyło mnie, iż nie ma tutaj właściwie żadnej różnicy między poniedziałkiem, czwartkiem czy sobotą- tak samo działają sklepy, banki czy bazar. W niedzielę instytucje państwowe są nieczynne, ale handel działa w najlepsze i to do późna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz