Okres urlopowo-wakacyjny zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim rośnie ilość informacji i wpisów o możliwościach wypoczynku w Gruzji. Zauważyłam jednak ciekawą prawidłowość- w polskich mediach niepodzielnie króluje obraz Gruzji siermiężnej, będącej celem wypraw wyłącznie dla turystów z plecakami, namiotami i umiłowaniem do nocowania w niskobudżetowych hostelach. Oczywiście, tanie podróżowanie jest ulubioną opcją większości turystów (też je lubię, to chyba oczywiste!). Jednak dla zrównoważenia obrazu gruzińskiej turystyki postanowiłam poświęcić kilka słów tym bardziej luksusowym miejscom wypoczynku.
A zatem- czy Gruzja to tylko hostele i tanie prywatne kwatery? Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeśli podróżujemy służbowo lub turystycznie mając fundusze na hotele z nieco wyższej półki, główne gruzińskie miasta zaspokoją nasze potrzeby bez problemu. W Tbilisi funkcjonują hotele praktycznie wszystkich znanych sieci (nie chcę szerzyć kryptoreklamy, więc ich tu nie wyliczę, wystarczy poszukać w internecie), a standard obsługi w niczym nie ustępuje "światowemu" (no, chyba że chodzi o jedzenie, bo z europejskim stylem tworzenia potraw Gruzini mają wieczny problem... ale w końcu kto rozsądny będąc w Gruzji domaga się norweskiego łososia czy sznycla po wiedeńsku!). Prawdziwy boom hotelowy przeżywa Batumi, gdzie ogromne cztero- i pięciogwiazdkowe hotele o fantazyjnych kształtach zajęły już całe centrum i rozrastają się wzdłuż bulwaru. I o ile w Tbilisi nowoczesne hotele stanowią głównie zaplecze konferencyjne, te w Batumi budowane są najczęściej z myślą o wczasowiczach i miłośnikach nadmorskich uciech.
Jeden z tbiliskich Marriottów |
Jeden z sieciowych hoteli w Batumi |
Moje dwa ulubione hotele "wysokobudżetowe" nie znajdują się jednak w żadnej z wyżej wspomnianych miejscowości. W sumie ulokowane są dosyć kontrastowo- bo jeden w górskiej Stepancmindzie, a drugi w nadmorskim Kobuleti. I jak to z hotelami tej klasy bywa, oba mają baseny, różnorodną kuchnię, niezły wybór alkoholi, miły dla oka wystrój, wygodne ogromne łoża, uśmiechniętą obsługę...W Stepancmindzie dodatkową atrakcją jest widok z okien- budzący się o poranku ze snu kościółek Cminda Sameba podziwiany z tarasu owianego zapachem kawy (lub alternatywnie z hotelowego basenu!) to coś, czego nie sposób zapomnieć. Podobny efekt "wow" daje zachód słońca podziwiany z balkonu hotelu w Kobuleti. Dla mnie właśnie ten hotel stał się rodzajem długo wyczekiwanej nagrody- gdy już bardzo, bardzo dopiekała mi lodowata wilgoć i beznadzieja gruzińskiej zimy, szukałam tam krótkiego azylu, pluskając się w basenie (uwielbiam pływać i zimą był to luksus sam w sobie!), delektując naprawdę smacznym jedzeniem i rozkoszując normalnie działającym ogrzewaniem, jednym słowem- podładowując baterie na wiele następnych tygodni. Co zabawne, w ogromnym 6-piętrowym hotelu zdarzało mi się być jedną z pięciorga czy siedmiorga gości!
Stepancminda:
Ten podłużny kształt to właśnie Rooms Hotel w Stepancmindzie |
Tak wygląda jego lokalizacja w nieco szerszej perspektywie |
Taras |
Basen z widokiem na góry |
Sala ogólna- czytelnia i jadalnia w jednym |
Widok z balkonu o świcie |
Cminda Sameba budzi się o poranku |
Kobuleti:
Mam ogromny sentyment do hotelu Georgia Palace w Kobuleti |
Mój mały raj- basen odkryty, a tuż w budynku obok czynny przez cały rok basen kryty |
Tyle słońca.... |
Romantyczny widok na zakończenie dnia |
Pożegnanie dnia... |
W maju czy październiku plażę ma się tylko dla siebie |
o, tak. Ja na przykład teraz podróżuję z dziecięciem, które MUSI spać w łóżeczku, z którego nie da rady samo wyjść i nagle opcje backpackerskie przestały mnie interesować :D
OdpowiedzUsuńDziecię ktore samo nie wyjdzie z łóżeczka z namiotu tez nie wylezie :P A poza tym zakładajac ze "musi" - łózeczko (standardowe) to "tylko" 10 kg, da rade przytroczyc do plecaka.. Mysle ze wszystko jest mozliwe- to tylko kwestia naszego wyboru.
UsuńNie powiedziałbym że jest tam tak ładnie i że są takie miejsca. Zawsze Gruzja kojarzy się z biednym rejonem, Twój wpis pokazuje że to złe myślenie ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywisty stan tych rzeczy no z leksza zaskakuje. Zazwyczaj inny obraz ma się przed oczami myśląc o tym wszystkim
OdpowiedzUsuńNie spodziewałbym się że to tak wygląda w rzeczywistości. Wyobrażenia są z gołą inne niż to co tu widzę :D
OdpowiedzUsuń