sobota, 14 kwietnia 2012

Tego nie było w przewodniku- Nokalakevi

Szukając miejsc do odwiedzenia w Gruzji najczęściej  wybieramy to, co znane i polecane przez innych. Wystarczy poczytać wpisy na forach i w blogach, aby zauważyć powtarzające się nazwy-klucze będące żelaznym punktem wskazywanym każdemu turyście. Dziś jednak po raz kolejny przekonałam się, jak wiele wspaniałych miejsc pozostaje kompletnie nie zauważonych- może z powodu miejsca ich położenia (daleko od stolicy), może z braku promocji (mało o nich informacji nawet w internecie), a może z jakichś jeszcze innych powodów. Dzięki dociekliwości mojego męża trafiliśmy dziś bowiem do niesamowitego miejsca, wioski Nokalakevi (ok. 15 km od miasta Senaki w Imeretii). 
Nokalakevi to na pierwszy rzut oka zwykła gruzińska wioska, jednak kiedyś było twierdzą, której korzenie sięgają przełomu II i I tysiąclecia p.n.e. Okres największego rozkwitu przeżyło w IV-VI wieku n.e., kiedy to stało się stolicą księstwa Egrisi. Twierdza miała potrójne mury obronne, kościoły, "łuk triumfalny", łaźnie. Obecnie z twierdzy pozostały jedynie ruiny, jednak nawet one są po prostu imponujące.  Do dziś prawie nienaruszony zębem czasu zachował się przepiękny Kościół Czterdziestu Męczenników z VI w., część murów i fundamentów. Spacer w wiosennym słońcu pozostawia niezapomniane wrażenie, dosłownie czuje się powiew historii we włosach! Na miejscu rozpoczęte zostały prace wykopaliskowe, a zaraz obok pozostałości twierdzy znajduje się muzeum archeologiczne (niestety, z powodu Wielkanocy dziś było nieczynne). 










W drodze powrotnej do Senaki zatrzymać się warto w dwóch miejscach- przy bardzo charakterystycznym drzewie rosnącym obok miejscowego kościoła (niestety nie znam gruzińskiego, ale z tabliczki tak na rozum wynikało że ma jakieś 750 lat, a nawet jeśli nie to wrażenie jest niesamowite!) oraz w pobliżu ruin zamku. 














Niestety, odnośnie tychże ruin nie udało mi się znaleźć żadnej konkretnej informacji, mogę więc tylko powiedzieć, że warto było się wspiąć na górę choćby dla widoku roztaczającego się na okolicę.



Chyba najbardziej niesamowite było jednak to, że nigdzie nie było widać ani jednego turysty poza nami, wszędzie panowała niezmącona niczym cisza i mieliśmy te cudne rzeczy tylko dla siebie, dostępne bez problemu i to bez żadnych opłat! 

2 komentarze:

  1. Wczoraj dostała maila od jednego gościa. Napisał mi o twoim blogu. Okazało się, że los nas zesłał w to samo miejsce. Pozdrawiam
    http://gruzjamoimokiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny blog, na pewno będę zerkać. Ciekawe, że zwracamy uwagę na podobnie rzeczy. Pozdrawiam również

      Usuń