Dzisiejszy wpis powstał w ramach "Projektu jesiennego" Klubu Polki na Obczyźnie, o którym więcej poczytać możecie TUTAJ. Tym razem opowiadamy o magicznych i bajkowych stworzeniach z różnych krajów.
Magicznych stworzeń (podobno) istnieje na świecie bardzo wiele. Elfy, skrzaty, duchy, niesamowite zwierzęta, rusałki, trolle, wróżki, dżinny... aż w głowie się nie mieści, w co można wierzyć. Gruzja nie jest wyjątkiem- tutaj też pojawiają się niesamowite istoty rodem z innego świata, a najsłynniejsze z nich to kaukascy giganci. Według gruzińskich i ormiańskich podań ludowych pochodzili oni bezpośrednio od bogów ("Wielcy i groźni byli pierwsi bogowie. Oddzieliło się od nich całe pokolenie potężnych olbrzymów."). Żyli w górskich dolinach i prowadzili życie podobne do ludzkiego, ale cechował ich ponadprzeciętny wzrost i ogromna siła, które wykorzystywali w razie potrzeby, broniąc świat przed czyhającym złem.
Pomnik giganta Amiraniego w gruzińskiej Kachetii (źródło: internet) |
Postacią często występującą w ludowych podaniach o gigantach jest Amirani (gruz. ამირანი), o którym zależnie od regionu krąży kilkadziesiąt wersji różnych historii. Był on synem Dali, bogini łowów, jednak został siłą wyrwany z jej łona i wychowywał się w rodzinie zwykłego myśliwego. Razem z dwoma przyrodnimi braćmi Amirani walczył ze złymi duchami i smokami, wykazując się nadprzyrodzoną siłą i umiejętnościami- na przykład został pożarty przez Czarnego Smoka, ale rozciął jego żołądek od środka i wydostał się nietknięty. Później rozpoczął poszukiwania żony, ale w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zginęli jego dwaj bracia, a Amirani z rozpaczy próbował popełnić samobójstwo. Ku swojemu zaskoczeniu obudził się żywy, w związku z czym zrozumiał, że jest nieśmiertelny. Obrócił się wtedy przeciwko bogowi Ghmerti, który dał mu tę niezwykłą moc. Za karę został skuty łańcuchami i przywiązany do wielkiego pala wbitego w jaskini wewnątrz wielkiej góry. Raz w roku góra otwiera się i Amirani mógłby się uwolnić, jednak musiałby mu pomóc ktoś czystego serca, kto w dodatku zachowa całkowite milczenie. Jak na razie wszelkie próby spełzły na niczym, choć według legendy jeden ze śmiałków już prawie uwolnił giganta, pobiegł jednak do domu po rzemienie, aby przywiązać do nich miecz i spuścić go do jaskini, W domu trafił na swoją gadatliwą żonę, która szła za nim w kierunku góry i niestety echo jej głosu sprawiło, że jaskinia znowu się zamknęła (słyszałam też zakończenie takie, że to ów śmiałek nie wytrzymał pytań żony i w końcu się dno niej odezwał- skutek oczywiście znamy). W kolejnej historii uwięzionego Amiraniego chciał zjeść smok, ale przybył św. Jerzy i zamienił smoka w kamień, aby gigant nadal odbywał swoją karę i pokutował za pychę.
Okładka gruzińskiej książki o Amiranim (źródło: internet) |
Według najbardziej rozpowszechnionej gruzińskiej legendy gigant Amirani to nikt inny jak legendarny Prometeusz, który skradł bogom i dał ludziom ogień (a w wersji gruzińskiej również nauczył robić wino). Za karę został przykuty łańcuchem na wysokiej górze (niektórzy twierdzą, że był to Elbrus), gdzie codziennie przylatuje sęp i wydziobuje mu wątrobę. W czasie nocy wątroba odrasta i tak to trwa przez wieki.... Piękny pomnik Amiraniego-Prometeusza przekazującego ludziom ogień zobaczyć można w parku zdrojowym w Borjomi.
Zachowały się także legendy o innych gigantach, w tym na przykład o olbrzymie o imieniu Ambri, którego na miejsce pochówku musiało zaciągnąć 12 par wołów. I pewnie legendy pozostałyby tylko przekazywanymi z pokolenia na pokolenia bajaniami, gdyby nie odkrycie, którego (podobno) dokonał profesor Abesalom Vekua z Gruzińskiej Akademii Nauk. W 2008 roku odnalazł on kości gigantycznych stworzeń, które do złudzenia przypominają kości człowieka, jednak są o co najmniej 1/3 większe od przeciętnych kości ludzkich i liczą sobie jakoby co najmniej 25 tysięcy lat. Niestety, profesor zmarł zanim zdążył sformułować konkretne wnioski, a po jego notatkach ślad zaginął. Pytanie pozostaje więc nadal otwarte- czyżby kaukascy giganci żyli naprawdę? A może to tylko wielka mistyfikacja?
Profesor Vekua prezentuje swoje znalezisko (źródło: internet) |
W tym miejscu kończą się bajki i legendy związane z gigantami, a wkraczają rozważania naukowe, dlatego na tym zakończę mój magiczny wpis. Jednak jeśli zainteresował Was ten temat, więcej o gigantycznych kościach z Gruzji poczytać możecie na przykład TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
no tak, po co komu ogień bez wina ;)
OdpowiedzUsuńBardzo słuszna uwaga! Czasami zastanawiam się, jakim cudem herbem Gruzji nie jest dzban wina, bo tutaj każdy jakby wysysał ten napój z mlekiem matki! ;-)
Usuńjw się zgadzam :D
OdpowiedzUsuńNo i ten...
1. Dziwna zgodność mitów całkiem odległych kultur;
2. Zapomniałem; (A! O gigantach! I tych no.. "nauczycielach")
2a. Trza by wreszcie coś z tym zrobić, NO! :D ;
3. Lecę do innych wpisów;
4. ;-)