Wiele razy pisałam już o języku gruzińskim i dzisiejszy post też się z tym tematem łączy, choć nie bezpośrednio. Zostałam bowiem poproszona o zapoznanie się i zrecenzowanie rozmówek polsko-gruzińskich i postanowiłam podjąć się tego zadania. Dla dociekliwych: nie, nie jest to wpis sponsorowany, zdecydowałam się go zamieścić, gdyż dobrze pamiętam swoje desperackie poszukiwania przed wyjazdem do Gruzji, kiedy wiele bym dała za konkretną informację, jakie wydawnictwa są godne polecenia, a w jakie nie warto inwestować i czego się spodziewać po poszczególnych pozycjach książkowych. Zatem- do dzieła!
Rozmówki, o których wspomniałam na wstępie, to propozycja krakowskiego wydawnictwa Lingea o tytule "Rozmówki gruzińskie ze słownikiem i gramatyką". Jest to wydanie I z roku 2015, będące zapewne praca zbiorową, bo o autorze dowiadujemy się tyle: "rozmówki opracowane przez zespół redakcyjny Lingea". Dla lepszego opisu zawartości postanowiłam podzielić moją recenzję na cztery kategorie: grafika, rozmówki i słownik, gramatyka, część kulturowa.
Grafika
Rozmówki wydane są w bardzo poręcznym, kieszonkowym formacie, w kolorze, na dobrej jakości papierze. Mają solidną okładkę, która nie będzie się szybko niszczyć ani brudzić, dobrym pomysłem są też zaokrąglone rogi stronic. Minusem jest natomiast umieszczenie numerów stron po wewnętrznej stronie kartek, w miejscu prawie niewidocznym, przez co szukanie konkretnej strony z odsyłacza jest bardzo utrudnione.
Rozmówki i słownik
Rozmówki, które są kluczową częścią książki, obejmują bogaty zestaw sytuacji i podzielone są na logicznie ułożone części tematyczne. Na pewno są one więcej niż wystarczające dla turysty, który bez znajomości języka znajdzie się w Gruzji i gdybym ja w momencie wyjazdu miała ze sobą taką pomoc, z pewnością byłoby mi w wielu sytuacjach łatwiej. Inna sprawa że gdybym to ja tych rozmówek używała, to zapewne w większości przypadków pokazywałabym komuś zdanie palcem, bo sporo wypowiedzi ułożonych jest w formie bardzo skomplikowanej i trudnej do wyartykułowania, np. "Obawiam się, że policzyli mi państwo za dużo" zamiast zwykłego i możliwego do zapamiętania "Tu jest za dużo". Jest też wiele zdań, które mnie rozbawiły, bo jak sądzę skopiowano je z innych rozmówek, nie zastanawiając się nad ich sensem w realiach gruzińskich- przysłowiowego konia z rzędem temu, kto w Gruzji znajdzie okazję do wykorzystania zdania "Nadepnąłem na jeżowca" albo "Szukamy plaży z łagodnym zejściem do morza" (tak, jak gdyby w Gruzji były inne...). Zastanawiam się także, po co w tego typu rozmówkach ujmuje się pytania, na które osoba nie znająca języka i tak nie zrozumie odpowiedzi, np. "Czy są jakieś skutki uboczne?" w odniesieniu do lekarstwa (nawet jeśli są i pani w aptece zacznie je wymieniać po gruzińsku, to co nam to da?). Za to bardzo fajnym pomysłem jest słownik, który znajduje się na końcu książeczki, zawiera dużo użytecznych wyrazów, które można wykorzystywać niezależnie od powtarzania całych zdań ujętych w rozmówkach.
Gramatyka
Ta część jest ciekawa, ale nie bardzo potrzebna osobom, które gruzińskiego nie znają wcale, bo tacy turyści na pewno nie będą silić się na samodzielne budowanie skomplikowanych struktur gramatycznych. Tabelki mogą być pomocne osobom znającym już trochę gruziński, w sytuacji gdy chcą stworzyć poprawne zdanie, tutaj jednak nie jestem pewna, czy tabelki zawierają wystarczająco dużo informacji. To, czego mi zabrakło z punktu widzenia turysty zmierzającego po raz pierwszy do Gruzji, to nieco lepsze wyjaśnienie alfabetu gruzińskiego i pokazanie sposobu, w jaki konstruowane są litery oraz różnych ich wersji, bo taka wiedza w Gruzji bardzo się przydaje.
Część "kulturowa"
Tutaj jest dramat. Umieszone w książeczce informacje wyglądają na losowo wyrwane z internetu i wstawione w tekst na chybił-trafił tam, gdzie akurat było trzeba zapełnić kawałek kartki, bez żadnej konkretnej myśli (np. informacje o Stalinie w dziale "praca", o uroczystościach i toastach w dziale "na policji", muzyka i taniec przy "tablicach informacyjnych"). To samo jest w przypadku mapki i podawanych odległości- brakuje nazwy jednego z regionów Samcche-Dżawachetii, miejscowości wybrane są losowo, bez kilku kluczowych, za to z niektórymi nie mającymi żadnego znaczenia. Jest też kilka informacji sprzecznych ze sobą (np. najpierw ilość mieszkańców Gruzji podana jest jako 4.9 miliona, a kawałek dalej widnieje zdanie "większość z niespełna czterech milionów mieszkańców...") lub błędnych (np. o tym, że w Senaki i Poti działają lotniska regionalne, że do Osetii i Abchazji wjazd możliwy jest tylko za zgodą władz w Tbilisi, albo że w Swanetii obcokrajowcy nie mogą się czuć bezpiecznie). Wrażenie niechlujności potęgują jeszcze literówki (np. "ser suluguni", region "Tuszetie", region "Swanetie"), błędy i niekonsekwencje w transliteracji (z angielskiego "tsminda", ale daje spolszczona "szuamta", Kutaisi podawane jako jakieś kosmiczne Khuathaisi, Katskhi/Kacchi podane jako Kaspi- bagatela, 150km różnicy!), błędy gramatyczne (np. "winorośl rośnie w niezwykłych miejscach albo wiją się po balkonach bloków").
Podsumowanie
Zakładając, że w rozmówkach z definicji najważniejsza jest część leksykalno-słownikowa, propozycja rozmówek gruzińskich wydawnictwa Lingea wydaje mi się naprawdę niezła, szczególnie na tle innych dostępnych publikacji w tym zakresie. Za to kartki z częścią kulturową byłyby o niebo lepiej wykorzystane, gdyby po prostu zostawić tam puste miejsce na zapiski. Rozmówki dostępne są w formie papierowej (cena 34,90 PLN) oraz jako e-book (cena 29 PLN).
No!
OdpowiedzUsuńJak mi to nijak potrzebne, to przeczytałem porządną recenzję i to z 1 źródła! Jęśli się wybiorę do Gruzji, to wiem czego szukać.
P.S.
POWINNI CI ZA TO ZAPŁACIĆ!
I to sporo.. ;-)
Gdybyś się wybierał do Gruzji, to osobiście nauczę Cię najważniejszych słów (czyli: piwo, wino, więcej wina) i żadne rozmówki nie będą potrzebne ;-)
Usuń