Pamiętacie legendę o gorących źródłach, dzięki którym jakoby powstało Tbilisi (do poczytania TUTAJ) ? W Gruzji takich gorących źródeł jest mnóstwo i wykorzystywane są na rozmaite sposoby. Dzisiaj postanowiłam pokazać Wam te najbardziej pomysłowe. Dużo pary i mnóstwo gorącej wody- tak opisać można gorące źródło |
Najpierw krótki wstęp dający odpowiedź na pytanie, skąd biorą się gorące źródła (fachowo zwane także źródłami termalnymi). Doczytałam się, że powstają na dwa sposoby- są one albo pozostałościami działania wulkanicznego, albo tworzą się w wyniku gwałtownego przemieszczania się wód gruntowych, ogrzewanych ciepłem Ziemi i wydostających się na powierzchnię pod wpływem ciśnienia. Źródła gruzińskie powstają właśnie w ten drugi sposób. I jest ich dużo. Naprawdę dużo. Na tyle dużo, że chyba nikt nie jest w stanie policzyć, ile. Ja wiem o kilkunastu, z czego osobiście odwiedzałam pięć w najbliższym regionie. Miejscowa ludność wie na pewno o wielu, wielu więcej, ale przyjmuje je po prostu za coś oczywistego, czym nawet nie ma sensu się chwalić. Ale oczywiście można je wykorzystać do różnych ciekawych rzeczy. Jak? Popatrzcie sami.
Najbardziej oczywistym sposobem skorzystania z dobrodziejstwa ciepłych wód termalnych jest oczywiście urządzenie kąpieliska. W warunkach gruzińskich najczęściej nie jest to profesjonalny, opłytkowany i lśniący basen, lecz po prostu większy lub mniejszy zbiornik (pod gołym niebem lub w wersji luksusowej w budynku) napełniany na bieżąco gorącą wodą dostarczaną ze źródeł prostymi rurami. Spragnieni wodnych uciech klienci mają tu za raczej niezbyt wygórowaną opłatą możliwość przebrania się, pozostawienia ubrań, a nawet czasem poleżenia na specjalnie zamontowanych ławeczkach. Ja testowałam takie odkryte kąpielisko w Abchazji w drodze do Suchumi, a zaprzyjaźnieni podróżnicy odkrywali uroki termalnych kąpieli w okolicach Vardzi (opis ich wrażeń znajdziecie TUTAJ).
Termalne kąpielisko w Abchazji- pluskanie się było miłe nawet w lutym! |
Jeden z kilku "baseników" w okolicach Vardzi, na którym siarkowa woda zostawiła już fantazyjne kolorowe nacieki (źródło: jabolowaballada) |
No tak, ale co zrobić, gdy nie ma żadnego konkretnego budynku, a popluskać by się jednak chciało? Bardzo ciekawy patent wymyślili mieszkańcy okolicy tego gorącego źródła niedaleko Nokalakevi. Ponieważ w miejscu, gdzie woda wydostaje się z ziemi, a nawet w jego pobliżu, woda jest zdecydowanie zbyt gorąca aby z niej korzystać, coś w rodzaju prowizorycznego basenu wykopano w miejscu, gdzie strumyczki spadają ze skałek w drodze do pobliskiej rzeki. Oczywiście "basen" to słowo bardzo mocno przesadzone, mamy tu po prostu piaszczystą nieckę z usypanym nieco wyższym brzegiem, która pozwala kilku osobom położyć się w przyjemnie ciepłej wodzie. Dla kontrastu można też wejść do lodowato zimnej rzeki wartko płynącej tuż obok (ja się nie skusiłam, ale moi towarzysze bawili się przednio, zaliczając przy okazji peeling pleców kamieniami z dna rzeki). Na marginesie dodam, że niestety miejsce to tylko na zdjęciach wygląda tak sielankowo, bo najczęściej okupowane jest przez spore grupy miejscowej młodzieży piknikującej z piwem. Według relacji zaprzyjaźnionych podróżników ostatnio w pobliże docierają też marszrutki, więc trzeba się już regularnie spodziewać tłoku.
Gejzer w całej krasie |
Kolorowe nacieki |
Cały teren zalany jest wodą na tyle gorącą, że do rzeki chodzić trzeba gdzieś bokiem |
Wrzątek spada do niecki, w której trochę się ochładza |
Tak wygląda cały "basen" |
Nie mogłam się nie skusić !!!! |
Co odważniejsi wskakują też do lodowato zimnej wody, ja za taką atrakcję podziękowałam |
Zupełnie inaczej wykorzystano gorące źródła w okolicach Chkhorotsku (wym.Czhorocku). To była dla mnie właściwie największa niespodzianka. Z drogi wiele się nie wypatrzy, bo widać tylko spore kłęby pary unoszące się nad gruntem, które w dodatku znajdują się za ogrodzeniem. Jednak jeśli trafi się tam w dobrym momencie, za rzeczonym ogrodzeniem znajdują się też pracownicy, więc można grzecznie poprosić o oprowadzenie po posesji i przy odrobinie szczęścia udaje się wszystko zobaczyć. Nam z dumą pokazano wspaniale rozwijający się lokalny biznes polegający na... uprawach ogórków! Do kluczowej roboty przy ogrzewaniu szklarni wykorzystano wodę z gorącego źródła, przekierowując ją przy pomocy skomplikowanego systemu dołów i rur. Genialne w swej prostocie!
Tyle widać po wejściu za ogrodzenie |
Pan dosyć szczegółowo tłumaczył nam szczegóły instalacji, ale i tak niewiele pojęłam. Najważniejsze, że grzeje. |
Fascynujący świat szklarni |
Na zakończenie "zwiedzania" dostaliśmy ogromną torbę ogórków, trochę nam było głupio, ale pan strasznie nalegał. |
Nie jestem natomiast do końca pewna, do czego wykorzystywane są gorące źródła w wiosce Tsaishi (wym. Caiszi) koło Zugdidi. Mam tylko podejrzenia, że w tym miejscu oprawiane są skóry ptasie lub zwierzęce, bo w pobliżu kamieni leżących obok ujęcia gorącej wody znaleźć można duże ilości piór i włosia. Wygląda też na to, że była tam kiedyś jakaś infrastruktura, ale obecnie sterczy tylko kilka rur, a nad polem unoszą się charakterystyczne kłęby pary. Gorąca woda spływa tutaj szerokimi strumieniami do pobliskiej rzeki, a grunt jest nią tak przesiąknięty, że zamienia się w lepkie i zasysające buty po kostki bagno.
Klimat nieco jak z horrorów ;-) |
Woda leci non stop bardzo silnym , gorącym strumieniem |
Trochę wygląda, jakby coś tu kiedyś było, ale teraz jest głównie bagno |
Kawałki piór i sierści dają do myślenia |
Ma ktoś może pomysł, co się tutaj wydarzyło??? |
Chkhorotsku (wym.Czhorocku); Tsaishi (wym. Caiszi) ... - trochę pomocne, ale jak Japończykowi przy nauce węgierskiego ;) ;)
OdpowiedzUsuńWybieram de ja [ta młodzież agresywna?] ciepełko z piwem i nogami nad parą i/lub w gorącu... ;)
[Kolejny biznes se_masz! ..i nie o ogórki... Tak, wiem. Wiesz!]