Lotnisko położone jest na południowy wschód od miasta,
jakieś 17 km od centrum, co oznacza, że o ile nikt nas nie odbiera, to wydostać
się można z niego albo taksówką (koszt 20-40 lari w zależności od negocjacji),
albo czekać trzeba na otwarcie pobliskiego dworca kolejowego (oficjalny rozkład
jazdy tutaj www.airport.ge , ale mam
wątpliwości, czy jest aktualny, koszt biletu 50 tetri) lub poczekać do ok. 7
rano na autobus (linia 37, koszt 50 tetri).
Ponieważ z procedurą przylotu nie łączą się żadne szczególne
atrakcje poza kontrolą paszportową, której nie sposób przegapić, więc opiszę
lotnisko z punktu widzenia osoby wylatującej. Terminal osobowy jest zbudowany
na planie prostokąta i zorganizowany w bardzo czytelny sposób.
Na
parterze funkcjonują dwie oddzielone strefy- dla przylatujących z „karuzelami”
na bagaże oraz dla wylatujących ze stanowiskami odpraw (niektóre linie lotnicze
jak np. Turkish Airlines oferują odprawę online, ale niewiele to zmienia, bo i
tak potem trzeba stać w zwykłej kolejce żeby oddać walizki. LOT odprawy online
z TBS póki co nie oferuje).
Również na parterze znajdują się kioski z tzw.
pamiątkami (uwaga: jeśli chcecie coś jeszcze kupić to właśnie tutaj, bo na
piętrze już pamiątek nie sprzedają, a od pewnego momentu cofnąć się już nie da!). Na parterze mieszczą
się też biura przewoźników, punkty sprzedaży kart telefonicznych, strefa dla oczekujących, a także
informacja turystyczna, gdzie m.in. uzyskać można darmowe mapy poszczególnych
regionów Gruzji.
Po jej przejściu mamy dostęp
do dwóch sklepów Duty Free (polecam ten z winami, bo ma naprawdę duży wybór i
przystępne ceny), loży VIP, kawiarni i fast-foodu.
Za nimi ulokowane są
poszczególne bramki, w których czeka się na wejście na pokład. I tu kolejna
ważna informacja- po przejściu w bramce kontroli bezpieczeństwa trafia się do
szklanej klatki, w której poza siedzeniami nie ma już absolutnie nic, tzn. ani
toalet, ani automatów z napojami, po prostu kompletne zero, dlatego moim
zdaniem nie warto jakoś szczególnie spieszyć się z przechodzeniem tam (choć
oczywiście linie lotnicze sugerują inaczej).
I jeszcze na koniec krótka historyjka pt. Georgians on board
(oczywiście nie dotyczy wszystkich Gruzinów, jednak opisywane przeze mnie
zachowanie występuje masowo). Otóż nawet na pokładzie samolotu ujawnia się
typowa gruzińska żyłka rywalizacji- gdy tylko podczas lądowania samolot dotknie
kołami pasa, co „sprytniejsi” już wstają, zaczynają wyjmować bagaż ze schowków
i podążają w stronę wyjścia tratując wszystko i wszystkich po drodze.
Oczywiście samolot jeszcze kołuje i nie ma to żadnego sensu, a wręcz jest
niebezpieczne, no ale przecież przyjemność bycia pierwszym musi mieć swoją
cenę… (heh, podczas ostatniego lotu byłam świadkiem sceny, gdy pomimo nawoływań
załogi pchające się do wyjścia stado pasażerów nie chciało powrócić na miejsca
aby przepuścić lekarza do kogoś, kto słabo się poczuł i dopiero ostra
interwencja wkurzonego kapitana odniosła skutek).
...cóż...
OdpowiedzUsuńzapraszam z butelka_gruzińskiego z duty_fri- nocleg w kuchni nadal - tylko tamten materac ma już Junior - ale.. ale! - oferta na ziołowa kąpiel ..nadal aktualna :D
no i pogadajem_do_rana - nie aby tak? ;-)