დიდი მადლობა ლალი!
Z językiem gruzińskim wzięłam się za bary od samego początku mojego pobytu w Zugdidi, początkowo z raczej miernym skutkiem (http://innagruzja.blogspot.com/2012/02/powrot-do-pierwszej-klasy.html). Naprawdę łatwo nie było. Dla ucha osoby nieprzywykłej do tego języka ma on raczej drażniące, twarde i nieprzyjemne brzmienie. Jest w nim mnóstwo głosek gardłowych i "charczących", w dodatku wyrazy brzmią często jak zbitek liter niemożliwych do wypowiedzenia (moją zmorą jest na przykład ჩვენ ვცხოვრობთ "cz'wen wc'chowrobt"- my mieszkamy). Ale inaczej być nie może, skoro gruziński alfabet to 23 spółgłoski i tylko 5 samogłosek. Jednak jakoś przebrnęłam przez podstawy kartuli i nawet zaczęłam się nim nieźle bawić, odkrywając wiele ciekawostek. Właśnie jedna z takich ciekawostek będzie tematem dzisiejszego posta.
Otóż spółgłoski spółgłoskami, ale język gruziński zdecydowanie zdominowany jest przez jedną malutką samogłoskę- literkę "i", która w dodatku bardzo lubi umiejscawiać się na końcu wyrazów. W alfabecie gruzińskim zapisuje się ją tak: "ი". Gdyby ktoś dawał mi grosz za każdym razem, gdy gdzieś tę literkę namierzę, byłabym już bardzo bogata. Wystarczy popatrzeć na nazwy miejscowości: Tbilisi, Batumi, Kutaisi, Sighnaghi, Gori, Kobuleti, Gudauri, Telavi, Borjomi, Rustavi, Senaki, Lagodekhi, Ushguli, Zugdidi..... można tak w nieskończoność. To samo jest z nazwami gruzińskich regionów- większość z nich kończy się na to magiczne "i": Mtianeti, Kakheti, Chevsureti, Imereti, Svaneti, Kartli, Tusheti, Javakheti....
Dużo literek "i"... |
... i jeszcze więcej literek "i". Dla spostrzegawczych- kto znajdzie błąd? |
A nazwiska? Wszędzie króluje magiczne "-shvili", rzadziej choć też często pojawia się "-veli". Imiona? W damskich tego tak nie słychać (choć jest Lali), ale za to w męskich "i" przejęło pełną kontrolę (sztandarowy Georgi, ale również Nukri czy Irakli). Mało tego, gdy imię kończy się twardo, to w języku potocznym i tak dodawana jest moja ulubiona literka, a zatem na przykład z Temura robi się Temuri, Badur to Badri, Guram to Gurami, a Nugzar to Nugzari. Dla nas jako cudzoziemców ma to prześmieszne konsekwencje- w gruzińskich dokumentach też na siłę do naszych imion i nazwisk dodawane jest to nieszczęsne "i", zatem na przykład "Markus" to nagle "Markusi" a "Nowak" to "Nowaki".
W restauracji (nazywanej po gruzińsku restorani) mamy chociażby tradycyjne chaczapuri (serowy placek), chinkali (rodzaj pierożków), sulguni (ser), kitri da pomodori salati (sałatka ogórkowo-pomidorowa), kababi (zrolowane mięso mielone) i kartoplili (ziemniaki). W banku (czyli banki) mamy lari i tetri. Liczymy: erti, ori, sami, othi, huti... Miesiące to janvari, tebervali, marti, aprili, maisi.... Mieszkamy w kalaki (mieście) lub sopeli (wsi)....
W tym szyldzie gabinetu dentystycznego wszystkie wyrazy kończą się na "i" |
Uffff, żeby odejść nieco od tego magicznego kręgu "i" napiszę jeszcze na koniec, że oczywiście nie każde gruzińskie imię, nazwisko, czy nazwa miejscowości kończy się na "ი". Jeśli bowiem "i" zabraknie, może być to inna litera- jednak prawie zawsze będzie to samogłoska. Mamy zatem miejscowości typu Mestia, Khulo, Achalciche, Vardzia, Chkhorotskou, Sagarejo czy Mccheta, mamy też nazwiska kończące się na "-adze", "-ava" lub "-nia". Kobiety to zwykle Manana, Nino, Salome, Tamta, Natia, Khatuna, Shorena, Maka, Tamuna, Eliso czy Keti, a choć dla nas to nieco dziwne, to zasada samogłoski działa nawet jeśli chodzi o imiona męskie. Przykłady? Tornike, Mamuka, Sandro, Shota, Lasha, Aleko, Koba, Giga- to wszystko są mężczyźni! W tym tłumie giną nieliczne "spółgłoskowe" wyjątki jak Levan, Vakhtang, Davit czy Avtandil (choć niezupełnie, bo do tych dwóch ostatnich i tak wszyscy mówią Dato i Avto).
Spędziłam długie chwile na Twoim blogu - wiele się dowiedziałam, uśmiałam, odkryłam wiele podobieństw z Polską... Uwielbiam Twój styl, z dystansem i humorem opisujesz rzeczywistość, drobne okruchy codzienności. Tak trzymaj! :) Pozdrowienia z Niemiec!
OdpowiedzUsuńDziękuję ogromnie, bardzo mi miło :) Staram się opisywać to, co widzę i czego doświadczam i bardzo zależy mi na tym, aby dać odczuć chociaż namiastkę prawdziwego gruzińskiego klimatu. Faktycznie Gruzja mocno mi przypomina Polskę sprzed jakichś 25 lat! Pozdrawiam ciepło!
UsuńWitam, mam pytanie kompletnie niezwiązane z postem, ale nie mogę nigdzie znaleźć do Pani maila. Wybieram się na początku przyszłego roku do Tbilisi, ma Pani jakieś niemiłe doświadczenia w podróżowaniu jako "samotna" kobieta bez męskiej obstawy?
OdpowiedzUsuńZasadniczo nie mam jakichś bardzo negatywnych doświadczeń, chociaż trafiałam na dziwne propozycje i nieco nachalne męskie zachowanie. Trzeba po prostu być czujną i nie robić rzeczy, których nie robiłoby się w Polsce (np. nie jechać z nieznanymi facetami na jakieś odludzie). Dobrze jest też mieć coś imitującego obrączkę i zawsze twierdzić, że się ma męża/faceta. Pozdrawiam! A w razie dalszych pytań mój mail to toja2123@tlen.pl
UsuńŻałuję, że dopiero teraz trafiłam na tego bloga. Ciekawie pisany, oby tak dalej. Będąc w Gruzji zajadałam się ich kuchni i delektowałam wyśmienitym winem (które każdemu bardzo polecam). Ale nie zwracałam uwagi na wyjątkowość ich języka, czas wrócić i zwiedzić Gruzję od tej innej strony.
UsuńDobrze, że nie tylko ja jestem spóźnialska i nareszcie odkryłam tego bloga :). Można dowiedzieć się z niego wielu ciekawych rzeczy, chyba będę tu często zaglądac, a myslałam, że o Gruzji wiem dużo. Zakochałam się w tym kraju, terenach i podobnie jak Misia uwielbiam ich wina, nie wiem jak to robią, ale są niesamowite!
OdpowiedzUsuń