poniedziałek, 16 stycznia 2017

Jedzonko cz. 7 - pięć dziwnych gruzińskich zup


Post powstał w ramach "Projektu zimowego" Klubu Polki na Obczyźnie, podczas którego opowiadamy Wam o dziwnych i ciekawych zwyczajach kulinarnych z całego świata. Jeśli zainteresował Was nasz cykl, to linki do wszystkich wpisów znajdziecie w Klubie Polki na Obczyźnie (klik). Serdecznie zapraszamy!


Gruzińskie jedzenie jest zupełnie inne niż to, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Potrafi być pyszne, potrafi być zaskakujące, potrafi być też naprawdę dziwne. Pisałam już o nim kilka razy (na przykład TUTAJ), wspominałam też o nieco zaskakujących regułach obowiązujących przy stole (do poczytania TUTAJ). Jeśli chodzi o najdziwniejsze rzeczy, z którymi spotkałam się na gruzińskich stołach, to zdecydowanie należą do nich zupy i to one będą bohaterkami dzisiejszego wpisu.

Wydawałoby się, że w zupach nie ma zbyt wiele możliwości do kulinarnej niespodzianki. A jednak! Gruzińskie zupy mają być gęste, tłuste, mięsne i intensywnie doprawione czosnkiem i kolendrą. Przez cały mój pobyt w Gruzji spotkałam się może ze trzy razy z zupą, która konsystencją i doborem składników przypominała to, co je się zwykle w Polsce. Zapomnijmy o pomidorowej, barszczu, jarzynowej czy standardowym rosole! Ogórkowa i żurek śniły mi się po nocach! Za to do wyboru miałam następujące cuda:




źródło: internet
Chikhirtma
(gruz. ჩიხირთმა, wym. czihirtma)

Zupa na pierwszy rzut oka podobna do naszego rosołu. Tyle tylko, że do bulionu i kawałków mięsa z kurczaka dodaje się roztrzepane żółtka z kurzych jaj zagęszczone mąką. A do tego przyprawy- posiekaną cebulę, czosnek, pietruszkę i kolendrę. I jeszcze ocet lub sok z cytryny, a czasem dodatkowo masło. Efekt jest pikantny i tłusty.




źródło: internet
Kharcho
(gruz. ხარჩო, wym. harczo)

Kharcho to gęsta zupa rodem z zachodniej Gruzji gotowana na bazie wołowiny, cielęciny lub kurczaka, przypominająca trochę naszą zupę gulaszową. Doprawiana jest puree z zielonych śliwek i orzechami włoskimi, dodaje się do niej także przecier pomidorowy, czosnek, cebulę i ryż, a także- jakby inaczej!- kolendrę.




źródło: internet
Chakapuli
(gruz. ჩაქაფული, wym. czakapuli)

Oficjalnie jest to gulasz, ale konsystencją bardziej przypomina zupę. Składa się z mięsa cielęcego lub wołowego, gotowanego w białym winie z wiosennymi niedojrzałymi śliwkami, zieloną cebulką, estragonem, zielonymi ostrymi papryczkami, czosnkiem i oczywiście kolendrą. Efekt końcowy jest mocno zaskakujący.






źródło: internet
Matsvnis Supi
(gruz. მაწვნის სუპი , wym. macvnis supi)

Ten specjał polecany jest głównie latem, bo jest to nic innego, jak chłodnik robiony z rozcieńczonego wodą sfermentowanego mlecznego napoju matsoni bardzo podobnego do jogurtu. Dodaje się do niego ostre zielone papryczki, czosnek, pieprz, sól i liście kolendry. Duuużo liści kolendry.




żródło: internet
Khashi, czyli zupa na kaca
(gruz. ხაში, czyt. haszi)

Od razu przyznam, że jest to zupa, której nigdy nie spróbowałam, bo odrzucający wydawał mi się zarówno jej zapach, jak i wygląd. Składniki są też niezbyt zachęcające:  dolna część krowiej nogi, jelita, tłuszcz z okolic nerek, woda, mleko, czosnek (cud! kolendra tu nie występuje!). Według moich gruzińskich znajomych jest cudownym remedium na kaca- i faktycznie, knajpki, w których gotowany jest khashi, oblegane są głównie o poranku.



I jak tam, skusilibyście się na którąś z tych zup?



17 komentarzy:

  1. Pierwszą na pewno, drugą z ciekawości, reszta - wątpię! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chikhirtma była jeszcze w miarę zjadliwa, reszta różnie... nie jestem szczególną fanką mięsa, więc naprawdę polskie lekkie zupy były moim niedoścignionym marzeniem!

      Usuń
  2. Co do chaszi, nie wiem. Ale pozostałych w Polsce mi brakuje - choć zmodyfikowałbym je, usuwając z nich cebulę :P A polskie zupy najczęściej mi wcale nie podchodzą, z drobnymi wyjątkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać wszystko jest kwestią gustu, na pewno jeśli człowiek należy do entuzjastów mięsa, to w Gruzji będzie zachwycony wieloma potrawami. Gruzińskie zupy mają za zadanie nasycić silnych chłopów, więc muszą być treściwe i na pewno to zadanie spełniają. Ja jednak wole delikatniejsze opcje ;-)

      Usuń
  3. Pokochałabym pewnie wszystkie. Uwielbiam mięso i kolendrę!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś lubiłam kolendrę. Do czasu, gdy okazało się, że Gruzini dodają jej wszędzie w hurtowych ilościach, w związku z czym każda potrawa (no, może poza lodami) pachnie i smakuje tak samo.

      Usuń
  4. No na tę ostatnią nie skusilabym się nigdy w życiu, ale pozostałe - zaryzykowalabym. Brzmią smacznie.
    P.S. w Bułgarii też wiele zup jest tłustych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jakoś mi się Bułgaria nie kojarzy z tłustymi zupami, ale dobrze wiedzieć- będę unikać ;-)

      Usuń
  5. Jadłem:
    Kharczo - polecam każdy da radę.
    Khashi - jeśli lubisz polskie flaki to pewnie da radę chociaż w smaku minimalne nawiązanie ogólnie jest dość dziwna ale na kaca na pewno doskonała, bo jak tu nie mieć Kaca w Gruzji :).
    Bardzo podoba mi się Chakapuli - pewnie ze względu na te zielone śliwki jest podawana wiosną/latem - nie miałem okazji wypróbować ale odtworzę przepis w domu bo brzmi mocno intrygująco !!!! A tak poza konkursem to z kolendrą naprawdę przesadzają ! dodają więcej niż nasze babcie pietruszki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, ciekawe, pierwszy raz słyszę Polaka, który jadł khashi i uważa je za całkiem, całkiem... podziwiam! Co do kolendry to mogę się tylko zgodzić... brrr...

      Usuń
  6. Uwielbiam gruzińskie jedzenie. kiedyś jadłam zupę, która się nazywała bodajże ostri. Pychotka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ostri jest całkiem całkiem, składem bardzo przypomina kharcho, tyle tylko, że nie ma w nim ryżu.

      Usuń
  7. Ooo, to jak widzę nie tylko w Wietnamie ładują kolendrę do wszystkiego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? O kuchni wietnamskiej nie wiem prawie nic, ale z kolendrą bym jej na pewno nie skojarzyła.

      Usuń
  8. Uwielbiam kolendrę, ale pewnie w takim nadmiarze też by mi prędzej czy później zbrzydła ;) Smacznie te zupy wyglądają (no, może poza tą ostatnią), choć faktycznie ciężke są, ciekawa jestem, jak mój żołądek by zareagował na te tłuszcze i ile bym przytyła w ciągu tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, ja przez dwa lata na gruzińskim jedzeniu i winie przytyłam 13 kilo, więc niestety niestety tam się chyba nie da utrzymać zdrowej diety....

      Usuń
  9. ..."zupy mają być gęste, tłuste, mięsne i intensywnie doprawione czosnkiem".
    WRÓCĘ TU! :D
    Nie wiem jak domownicy dadzą radę, ale...

    OdpowiedzUsuń