piątek, 11 maja 2012

Batumi, ech Batumi

Któż z nas nie zna piosenki Filipinek o herbacianych polach Batumi? 
Jeśli jakimś cudem ktoś nie zna, to można ją znaleźć na przykład tutaj: 
http://www.youtube.com/watch?v=WGJ45C-STB4  
Dźwięczy mi ona w uszach za każdym razem, gdy zbliżam się do tego miasta. Niestety, ku mojemu rozczarowaniu po raz kolejny życie zweryfikowało mit- z upraw herbaty wokół Batumi zostało niewiele, bo podobno były one nieopłacalne. Można jednak jeszcze kilka takich herbacianych pól w okolicy obejrzeć, wyglądają one mniej więcej tak:


Jako miasto Batumi kompletnie mnie zaskoczyło. Jest takie..... nie-gruzińskie. Jest w nim ogrom kontrastów- góry i morze, stare i nowe, Europa i Azja. Czuje się silny wpływ pobliskiej Turcji oraz światowy szyk płynący od strony portu. Miasto w ogromnym tempie się rozwija, stawiając nowoczesne szklane konstrukcje, kusząc pięknym nadmorskim bulwarem, deptakiem i kolorowym parkiem. Stare tradycyjnie stawiane budynki są w centrum już właściwie niespotykane, w ich miejsce powstają hotele. Bajecznie kolorowo wygląda ratusz i teatr, od centrum w stronę lotniska ciągnie się wzdłuż morza ładnie zaprojektowana promenada (uwaga! plaża mocno kamienista, więc wskazane odpowiednie obuwie!). Widać tu wiele wysiłku włożonego w przyciągnięcie turystów i wielkiego biznesu. Na pewno miasto może się bardzo spodobać i można w nim spędzić przyjemnie czas, czując się przez chwilę turystą "z górnej półki".







Dla kontrastu, gdy wejdzie się w boczne uliczki odbiegające od głównego szlaku turystycznego, trafia się na takie widoki:



I na koniec znajomy akcent- zdjęcie miejsca, które staje się chyba punktem obowiązkowym dla wszystkich Polaków odwiedzających Batumi- słynne rondo i ulica Marii i Lecha Kaczyńskich prowadzące (nomen omen) do lotniska...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz