niedziela, 25 marca 2012
Dżygit i jego rumak
Nie tak dawno (TUTAJ) pisałam już o fascynującym zjawisku, jakim jest szalony sposób jazdy tutejszych kierowców. Jednak to jednak tylko część fenomenu, jakim jest stosunek Gruzinów do ich samochodów. Tak, jak kiedyś prawdziwy gruziński dżygit związany był ze swoim koniem, tak obecnie przywiązuje ogromną wagę do innego rumaka- swojego auta. Koniecznie trzeba przy tym pamiętać, że w Gruzji jeszcze nie tak dawno samochody posiadali tylko nieliczni i dopiero po zmianach ustrojowych stały się one dostępne dla każdego, kogo stać na taki zakup, zatem na zasadzie odreagowania samochód jest powodem do dumy i z reguły dba się o niego do przesady. Myjnie samochodowe (oczywiście nie automatyczne a ręczne!) są bardzo częstym elementem krajobrazu, prawdziwy dżygit bowiem może nie myć się przez tydzień, ale samochód musi mieć błyszczący. Dlatego myjnie zajęcie mają nieustająco (a przy okazji funkcjonują jako miejsce spotkań towarzyskich dla osobników płci męskiej). Nierzadko można też zaobserwować kierowców, którzy czekając na kogoś wyciągają z bagażnika szmatkę i polerują karoserię lub wycierają boki auta z błota.
Ogólnie pojazdy w Gruzji dzielą się na dwie główne kategorie- super nowoczesne "wypasione bryki" oraz totalne złomy i zabytki, pomiędzy nimi jest jedynie wąska grupa samochodów tzw. normalnych na nasze standardy. Zasada jest prosta- jeśli auto jest w stanie się poruszać, to znaczy, że jest sprawne technicznie i śmiało można nim jeździć, nawet jeśli nie posiada szyby, kawałków nadwozia, hamulców lub świateł. A tak przy okazji- nie wiedzieć czemu w Gruzji nie używa się świateł mijania nawet po zmroku, większość kierowców jeśli w ogóle ma coś włączone, to są to światła postojowe (w dowolnym kolorze- białe, pomarańczowe, niebieskie, jak komu fantazja podpowiada!) jest to zatem kolejny powód, aby w miarę możności nie poruszać się po tutejszych drogach w ciemności.
Z samochodami wiąże się jeszcze jedna ciekawostka, a mianowicie podczas rejestrowania auta za niewielką dopłatą można wybrać kombinację liter mających znaleźć się na tablicach. Daje to naprawdę szerokie pole do popisu, z którego Gruzini bardzo chętnie korzystają. W moim prywatnym zestawieniu wyróżniam kilka podstawowych rodzajów tablic rejestracyjnych: "na Amerykanina"- czyli np. FBI, CIA, NYC, BBQ, "na patriotę"- czyli np. GEO, TBI, "to moje auto"- czyli skróty od imion np. GIG (Giga), TAM (Tamuna), GRG (Georgi) oraz moje ulubione MAF (czyli skrót od "mafia"), które szczególnie komicznie wygląda np. na 25-letniej ładzie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To dopiero męska fantazja! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za wpis o gruzińskich blachach. Mnie zawsze zastanawiała kwestia, dlaczego zauważalna liczba numerów rejestracyjnych w Gruzji ma postać "palindromów": HRH, DID, GIG, ARA itd. Jak dotychczas, nie uzyskałem na to pytanie zadowalającej odpowiedzi ;)
OdpowiedzUsuńBTW, na końcu to nie Łada, to Wołga ;)
Takie obrazki mnie nie dziwią, W wielu rejonach świata jeździ się wszystkim, co jest zdolne do poruszania się po drodze, a każdy cieszy się z tego, co ma. Bo ważniejsza jest sama możliwość jazdy od wozu ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy piszesz o tym dalej, ale mnie zainteresowała w Gruzji ogromna ilość aut z kierownicą po prawej stronie. Kierowcy wyjaśnili mi, że to samochody sprowadzane z Japonii.
OdpowiedzUsuńSowją drogą kierownica po "niewłaściwej" stronie bynajmniej nie przeszkadza Gruzinom w wyprzedzaniu. Oczywiście pod górę, na zakrętach i na trzeciego...